Strona główna
ezotlo (4 kB)

BHP uzdrawiania niekonwencjonalnego

Każdy, kto zaczyna zajmować się jakąś formą uzdrawiania niekonwencjonalnego, staje przed pewnymi zagrożeniami, jak w każdym zawodzie czy działalności człowieka. Dobrze jest poznać te zagrożenia i nauczyć się im przeciwdziałać.

Wielu ludziom wydaje się, że podczas uzdrawiania nic złego nie może się zdarzyć. Otóż, może. Uzdrowiciel, a również i osoba uzdrawiana narażeni są na różne niebezpieczeństwa. Mogą to być ciężkie energie, ślady jakichś klątw, ale też bardziej zwyczajne zdarzenia, jak zasłabnięcie, czy zwykłe zarażenie jakimś wirusem.

Podczas procesu uzdrawiania wiele się dzieje z polem energetycznym i ciałem klienta i uzdrowiciela. Obaj mogą doznać gwałtownych skurczów, drgawek, zmian stanu świadomości czy nawet omdleń.

Wiem, że bywają nauczyciele, którzy nie wspominają o tym podczas swoich kursów. To niedobrze. Nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństw, albo mają to gdzieś, widząc tylko cel w postać zarobku zostawionego przez kursantów. Opowiadano mi o takich i czytałem o nich, na szczęście nie miałem „zaszczytu” uczestniczyć w takich kursach.

Różne systemy uzdrawiania proponują różne sposoby ochrony. W niektórych mówi się o niebezpieczeństwach, ale twierdzi się, że w danym systemie nic nie grozi, bo Bóg automatycznie chroni podczas procesu. Hmm, mam tu pewne wątpliwości.

Na kursach Reiki uczono mnie, że energia ta chroni podczas działania, ale zarówno przed zabiegiem jak i po, należy dokładnie - najlepiej do łokci - umyć ręce. Przyjąłem tą zasadę i nawet korzystając z innych sposobów ochrony, jeśli mogę – myję ręce na początku i na koniec. Ot, choćby po to by nie zbierać lub nie przenosić zarazków. Poza tym uważa się, że bieżąca woda idealnie usuwa szkodliwe energie.

Bardzo polecałbym uczestnictwo w kursie pierwszej pomocy. Bo cóż zrobimy, gdy klient dozna nagle zawału, a my nie będziemy potrafili zrobić sztucznego oddychania? Są sytuacje, gdy pierwsza pomoc medyczna jest skuteczniejsza od najlepszego uzdrawiania energią – to informacja dla tych, którzy naiwnie wierzą, że medycyna konwencjonalna jest samym złem, a uzdrowiciel jest prawie Bogiem, który wszystko może. Niestety tak jak wielu lekarzy uważa uzdrowicieli za szarlatanów, tak i wielu przedstawicieli metod alternatywnych uważa medycynę za potworność stworzoną na zgubę ludzi. Wielokrotnie korzystałem z pomocy medycyny konwencjonalnej i choć często zawiodła na całej linii, nieraz ratowała mnie.

Przed uzdrawianiem proponuję zawsze uziemić się, zwracając na chwilę uwagę na stopy, być może nawet poczujemy przepływ energii. Pomocne też może być otoczenie się w wyobraźni (tak naprawdę dzieje się to w rzeczywistości) jasnym światłem lub przynajmniej zwizualizowanie przed splotem słonecznym złotego kręgu ochronnego. Na zakończenie uzdrawiania znów na chwilę zwróćmy uwagę na stopy, by wrócić do rzeczywistości fizycznej.

Wydaje mi się, że bardzo ważne jest poproszenie przed uzdrawianiem o ochronę i wsparcie w uzdrawianiu istoty wyższej, w którą wierzymy: Boga, aniołów, albo choćby Absolutu. I podziękowanie po.

W technikach kwantowych czasem uważa się za niekonieczne korzystanie z ochrony. Niektórzy sądzą, że podłączając się do Matrycy (dwupunkt) lub do Eufouczucia (synchronizacja kwantowa) nie ma potrzeby się chronić, bo tam jest bezpiecznie. Tylko skąd możemy mieć pewność, do czego się podłączamy? Zwłaszcza, gdy jesteśmy początkujący!

Słyszałem opowieści ludzi, którzy podczas medytacji doznawali nieprzyjemnych wrażeń. W marcowym Nieznanym Świecie z 2018 roku jest opis takiego zdarzenia i rady fachowców, jak się bronić. Polecam. Zwłaszcza teksty pana Kierzkowskiego i pani Ostrzyckiej przypadły mi do gustu.

Jak pisałem wyżej, na kursach zazwyczaj otrzymujemy porady jak dbać o BHP. Warto je zapamiętać i stosować, zwłaszcza, że wiele systemów uzdrawiania ma własne, charakterystyczne dla siebie i skuteczne w danym systemie, sposoby ochrony. Inne nieco zabiegi zastosuje bioterapeuta, inne uzdrowiciel duchowy, a jeszcze inne np. świadomy praktyk dwupunktu.