Strona główna
ezotlo (4 kB)

Opłaty za uzdrawianie

W środowisku uzdrowicieli istnieje spore zróżnicowanie przekonań, jeśli chodzi o kwestię zapłaty za uzdrawianie. Jedni uważają, że uzdrowiciel jest takim samym zawodem, jak inne i za usługę, jaką oferuje, powinien otrzymać pieniądze. Wiąże się to z określoną stawką. Inni uważają, że powinni pracować za „co łaska” lub odbierać zapłatę „w naturze”. Są też tacy, którzy uważają uzdrawianie za swego rodzaju misję i sądzą, że nie należy pobierać żadnych opłat za umiejętności, które otrzymali od Boga, bo są tylko jego narzędziem lub pośrednikiem. Warto zastanowić się na tym.

Najpierw warto rozważyć, czy w ogóle należy płacić za uzdrawianie. Czy rzeczywiście jest to dar od Boga i nie należy go kalać braniem opłat w jakiejkolwiek formie? Nieco łatwiej mają uzdrowiciele, których droga do uzyskania umiejętności najeżona była przeszkodami i okupiona ciężką pracą. Zawsze mogą sobie powiedzieć, że to, co potrafią, zawdzięczają tylko sobie. Co jednak z tymi, którzy swój dar uzdrawiania odkryli nagle, bez uprzednich kursów? Mają prawo myśleć, że otrzymali za darmo, to nie wypada żądać zapłaty za swoje usługi. Mają prawo czuć, że urodzili się z misją.

Na kursach Reiki uczą, że Mikao Usui, twórca tej metody uzdrawiania, zauważył, że uzdrowieni przez niego ubodzy, szybko ponownie popadali w chorobę, gdy uzdrawiał ich bezpłatnie. Wyciągnął stąd wniosek, że – na poziomie podświadomości – nie doceniali oni daru, który otrzymali za darmo, więc logicznym stało się dla niego, że należy pobierać zapłatę za uzdrawianie. Stąd w Reiki nie ma dylematu. Po prostu za uzdrawianie należy płacić, tak jak lekarzowi płaci się za wizytę, a aptekarzowi za lekarstwa.

Wróćmy teraz do kwestii daru, jaki otrzymał uzdrowiciel. Czy w innych zawodach nie pobiera się opłat za zdolności? Czy utalentowany malarz, który nie studiował malarstwa powinien sprzedawać swoją twórczość? Czy raczej lepiej by było, by rozdawał za darmo swoje obrazy? A śpiewacy ze wspaniałym głosem? Powinni występować „free of charge” (czyli za darmochę)? Jakoś nie słychać, by przedstawiciele różnych zawodów oferowali swoje usługi bezpłatnie, z wyjątkiem może akcji charytatywnych, w których zresztą niektórzy biorą udział nie tyle z dobrego serca, ile dla reklamy własnej osoby.

Skąd też bierze się przekonanie, że jest się wybrańcem, bo otrzymało się zdolności czy umiejętności niedostępne wielu innym? Może to tylko loteria DNA? Może sami sobie wybraliśmy życie z takimi, a nie innymi, umiejętnościami? Na przykład, aby nauczyć się niemarnowania talentów?

Jednak bywają ludzie, którzy konsekwentnie nie biorą opłat za uzdrawianie lub inne formy pomocy, które oferują. Tak postępował polski jasnowidz Stefan Ossowiecki, który uważał, iż na życie zarabia jako inżynier, zaś nie wolno mu zarabiać na pomaganiu. Tak robił podobno niemiecki uzdrowiciel Bruno Gröning. O tym drugim jednak niewiele wiem. Poza tym, cóż, jestem Polakiem i czuję mimowolną niechęć do człowieka, który nie przyznawał się do polskich korzeni do tego stopnia, że zmienił nazwisko. Nawet jeśli wiem, że ojciec – Polak znęcał się nad synem. Był gorszy od przedstawicieli narodu, który wywołał dwie wojny światowe i masowo mordował w obozach koncentracyjnych?

Trzeba powiedzieć, większość uzdrowicieli nie ma oporów, związanych z pobieraniem zapłaty za swoje usługi. Natomiast istnieją spore różnice w cenach. Jestem amatorem w tej dziedzinie, więc nie biorę opłat, choć nie mam problemu z przyjęciem jakiejś formy wdzięczności bez użycia pieniędzy. Jednak to sprawia, że słabo orientuję się w cenach. Jednak wiem o ich dużej rozpiętości. Zaś nie wiem, czym wysokość tych opłat jest spowodowana. Popularnością uzdrowiciela? Jego sukcesami? Czy po prostu jego widzimisię? A może starannym kosztorysem?

Nie da się ukryć, że są uzdrowiciele, mający stawkę, wynoszącą kilkadziesiąt złotych za wizytę, a są też tacy, którzy biorą kilkaset. W Internecie widziałem ceny wysokości 100-150 złotych za sesję uzdrawiania na odległość. Nie wątpię w skuteczność takiej formy pomocy; sam pomagam w ten sposób. Stąd wiem, że zajmuje to zwykle 15-30 minut, wyjątkowo dłużej. Trzeba takich sesji wykonać kilka, czasem więcej. Czy cena, jak wyżej, to dużo czy mało? Zapewne zależy od efektów: jeśli ktoś, skazany przez lekarzy na śmierć lub drogie leki do końca życia, wyzdrowieje po takich kilku sesjach, to są to dla niego ceny niskie. Gdy jednak pomoc nie da widocznych efektów, a to się też może zdarzyć, klient może to odebrać jako zdzierstwo czy wręcz oszustwo.

Myślę, że każdy uzdrowiciel powinien sam sobie odpowiedzieć, ile klienci powinni mu płacić. Warto jednak, by zastanowił się, czy ma to być godna zapłata za jego umiejętności i poświęcony czas czy też droga do bogactwa. Oczywiście, jeśli ktoś uważa, że nie powinien brać zapłaty, nie można mu tego zabronić.