Strona główna
ezotlo (4 kB)

Cel w życiu

Większość ludzi narzeka na los, który nie daje im spodziewanego szczęścia. Nie zauważają, że pozwalają przypadkom lub innym ludziom kierować swoim życiem. To np. rodzice lub przypadek wybierają im szkołę, zawód, męża, żonę... Ludzie ci nie mają ukształtowanego celu, do którego dążyliby. Po latach stwierdzają, że nie są szczęśliwi. Czy można być szczęśliwym, gdy nie wie się, czego właściwie się oczekuje?

Zupełnie inaczej jest z ludźmi, którzy mają ukształtowany cel. Ludzie tacy z reguły wiedzą, do czego dążą i mają dużą motywację, by osiągnąć swój cel. Nie analizują dogłębnie, czy są szczęśliwi i w jakim stopniu; są raczej zajęci planowaniem kolejnych kroków do osiągnięcia swego celu.

Są różne cele. Chyba dla większości ludzi najważniejsze są te materialne. Wielu one nawet wystarczą. Z roku na rok ciężko pracują, aby osiągać kolejne materialne cele: samochód, mieszkanie, dom...Dla niejednego człowiek jest bardzo ważne, by nigdy nie być zmuszonym do ograniczania swych wydatków z braku pieniędzy. Posiadanie sporego konta daje im poczucie bezpieczeństwa. Nie ma w tym niczego złego.

Wydaje się jednak, że cele materialne niosą z sobą pewne niebezpieczeństwa, Ograniczają one krąg zainteresowań człowieka do spraw materialnych, a tym samym hamują lub wręcz zatrzymują jego rozwój. Poświęcając się tworzeniu własnego bogactwa nie mamy już czasu i sił na inne pola działalności ludzkiej: sztukę, kulturę czy hobby. Jeszcze innym niebezpieczeństwem jest możliwość powstania pustki, gdy już osiągniemy nasze materialne cele. Choć tu akurat można mieć wątpliwości; obserwacja bogaczy zdaje się wskazywać, że dążenie do bogactwa nie kończy się nigdy. Człowiekowi zawsze mało, gdy już połknie bakcyla bogacenia się i niejeden gotów nawet zaryzykować stratę całego majątku, aby zarobić jeszcze jeden milion.

Część myślicieli bardzo akcentuje zły wpływ bogactwa i materializmu na rozwój człowieka. Niektórzy twierdzą wręcz, że do prawdziwego rozwoju niezbędna jest bieda. Nie posunąłbym się tak daleko. Autorzy takich teorii chyba niewiele wiedzą o biedzie i nie potrafią sobie wyobrazić, jak wpływa ona na psychikę. Człowiek biedny jest pod pewnym względem podobny do bogatego skąpca: obaj myślą głównie o pomnożeniu swego stanu posiadania i tym przede wszystkim się zajmują. Tylko bogaty zwykle ma więcej wolnego czasu i chęci zagospodarowania go jakoś. Biedni lub nawet przeciętnie „uposażeni” – jak to się czasem określa – zbyt są zajęci zapewnianiem znośnej egzystencji sobie i swej rodzinie, by mieć dużo wolnego czasu na pozazawodowe zainteresowania. A nawet, jeśli go mają, zła sytuacja życiowa działa tak negatywnie na ich stan psychiczny, że często odbiera im chęć na robienie czegokolwiek poza zarabianiem.

Gdyby to bieda warunkowała rozwój, większość ludzi, których podziwiamy za wysoki poziom osobowości, wywodziłaby się z tzw. nizin społecznych. A jeśli nie większość, to przynajmniej procentowo więcej mędrców wywodziłoby się z biednych środowisk, niż z bogatych. Nie znam statystyk (jeśli takie były robione), ale mam odczucie, że tak nie jest. Nie zauważam natomiast, aby stan posiadania miał jakiś znaczący wpływ na poziom rozwoju. Sądzę raczej, że pewna stabilizacja finansowa jest sprzyjająca rozwojowi człowieka, dając mu więcej czasu na pozamaterialne zainteresowania, a tylko od osobistych predyspozycji zależy, czy człowiek poprzestaje na utrzymaniu swego stanu posiadania i część swego czasu poświęca na rozwój, czy też cały swój czas poświęci na karierę lub też czas wolny tylko na zabawę.