26 lipca 2025
Ciekawe czasy
Jasnowidz Krzysztof Jackowski właśnie miał wizję, że w 2028 roku Izrael zostanie zniszczony przez Iran dwoma wielkimi bombami. Jasnowidz ten słynie z wyjątkowego daru odnajdowania zaginionych ludzi, zwłaszcza zmarłych i wielu trafnych wizji gospodarczo-politycznych. Zarzuca mu się też, że wiele jego przepowiedni nie spełniło się i że jest czarnowidzem, dostrzegającym głównie wojny i kataklizmy. Pisałem niedawno, zastanawiając się, dlaczego jasnowidzący mają głównie takie ponure wizje przyszłości.
Dlaczego wspominam o wizji człuchowskiego jasnowidza? Niestety jest ona zbieżna z moim snem sprzed kilkunastu miesięcy. Pisałem o nim w tekście „Niepokojący sen”. W moim śnie Izrael zalewają dwie wielkie fale, niszcząc go kompletnie. Niestety, w ten sposób dołączam do czarnowidzów, malujących okrutną przyszłość. Dlatego wcześniej unikałem zabaw w jasnowidzenie, swoje umiejętności używając tylko przy uzdrawianiu. Jednak to podobieństwo wizji Jackowskiego i mojego snu przedstawiającego – może symbolicznie – podobne wydarzenie w tym samym miejscu, poruszyło mnie.
Naród żydowski, tak okrutnie doświadczony podczas II wojny światowej niestety nie wyciągnął lekcji z historii. Zachodnie mocarstwa lekką ręką przydzielili Żydom ziemię „obiecaną”, nie biorąc pod uwagę, że tworzą zarzewie nieuniknionych konfliktów. I niestety naród wybrany zamiast prób dogadania się z okolicznymi narodami muzułmanów – przyznam: mission impossible – wybrał drogę konfrontacji. Czy fakt, że Palestyńczycy zaatakowali pierwsi, usprawiedliwia pogrom i ludobójstwo, jakie im serwują Izraelici? Żydzi zachowują się podobnie, jak naziści zachowywali się wobec nich. To znaczy, że straszna historia nie rozwinęła w nich człowieczeństwa, a jedynie najgorsze instynkty.
Jednak perspektywa, że całe państwo zostanie zniszczone, jest przerażająca i przygnębiająca. Oby się to nie sprawdziło.
W świecie demokracja ponosi coraz to nowe porażki. W kolejnych krajach dochodzą do głosu prawicowi nacjonaliści, ceniący agresję, brutalność, wojnę. Zdezorientowani wyborcy wybierają na przywódców ludzi żądnych władzy, z chorymi ambicjami. Oszukani propagandą Orbanów, Putinów, Kaczyńskich i im podobnych i zniechęceni ograniczaniem im wolności przez bogaczy, rzekomo demokratycznych polityków, firmy farmaceutyczne czy koncerny przemysłowe, szukają alternatywy i znajdują ją w brunatnych nacjonalistach, gotowych obiecać wszystko, by dorwać się do władzy. Nie wiem, jak jest w innych krajach, ale jeśli posłuchać wynurzeń naszych skrajnie prawicowych polityków, okazuje się, że są one dziwnie podobne do tego, co głosili hitlerowcy w latach 30. dwudziestego wieku. A ludzie tego nie widzą i nie słyszą! Nie przeszkadzają im symbole faszystowskie na na patriotycznych marszach organizowanych przez pisowców czy Bąkiewiczów. Gdy tacy bohaterowie zostają nagrani w lesie, hajlujący w hitlerowskich mundurach, wykręcają się stwierdzeniem, że to prowokacja, ludzie wierzą w to. Dlaczego? Przez zaślepienie nienawiścią do Tuska, tak umiejętnie zaszczepioną im przez prezesa prezesów? Może też przez licznie rozsianych w kraju agentów wpływu Putina?
Jak tak dalej pójdzie, Unia Europejska może się rozpaść, a przynajmniej mocno stracić na znaczeniu. Wtedy staniemy się niemal bezbronni wobec machiny wojennej Rosji.
Niepokojące jest, że wielu dobrych ludzi w naszym kraju tak łatwo ulega propagandzie prawicowców, jak Braun, intelektualista Mentzen czy Bosak. Wśród ezoteryków stają się oni popularni, bo występują przeciw bigfarmie. Ludzie nie rozumieją, że ludzie okazujący pogardę kobietom, wszystkim innym od nich, sprzymierzający się z niemiecką partią neofaszystowską, finansowaną z pieniędzy Putina, przyjmują pozę obrońców demokracji, by zdobyć głosy w wyborach. Gdy zdobędą władzę, zrobią to, co tacy ludzie robili w historii: wzbogacą się, powsadzają do więzień przeciwników, wywołają wojnę lub narażą państwo na atak z zewnątrz. W imię patriotyzmu, obrony prawdziwych Polaków, walki z mniejszościami wszelkiego rodzaju, zwłaszcza LGTB. Przede wszystkim zaś nie spełnią żadnych obietnic, a już na pewno nie będą walczyć z koncernami farmaceutycznymi czy przemysłowymi, bo będą one im potrzebne do utrzymania władzy. Jednak historia raczej niewielu ludzi uczy czegokolwiek.
Chińczycy ponoć mają powiedzenie „obyś żył w ciekawych czasach”, gdy komuś źle życzą. Niestety, wiele wskazuje na to, że właśnie w nich żyjemy.

