18 lutego 2025
Czarnowidztwo jasnowidzów
Zauważyłem pewną prawidłowość. Otóż, większość proroctw, przewidywań jasnowidzów, objawień opisuje przyszłość jako pasmo strasznych wydarzeń. Z jakichś przyczyn, jasnowidze, prorocy i różne wróżki nie widzą w przyszłości nic dobrego, a samo zło. No, prawie samo. Dotyczy to zarówno starych mistrzów, jak Nostradamus, mniej starych, jak ojciec Klimuszko i współczesnych. Chociaż Klimuszko miał też parę bardzo pozytywnych przepowiedni. Sławne proroctwa to zwykle pasmo tragedii. Również wizje religijne, takie jak siostry Łucji od objawień fatimskich, które są obarczone warunkami, według których ludzie muszą coś zrobić (modlić się, ogłosić opiekę Rosji itp.), aby przepowiednia spełniła się lub nie.
Zastanawiam się, dlaczego tak jest. Dlaczego ludzie dostrzegający przyszłość tak rzadko mówią o
dobrych
wydarzeniach, które zdarzą się w przyszłości. Nie sądzę, że robią to celowo. Może nawet chcieliby
częściej serwować dobrą nowinę, ku pokrzepieniu serc, a tu klapa; widzą tylko kataklizmy, zbrodnie i
wojny. Wydaje mi się, że przyczyną może być, iż po prostu te okropne zdarzenia, które bardziej
poruszą
emocje ludzi, silniej odcisną na rzeczywistości swoje piętno. Zakładając, że czas w rzeczywistości
nie
istnieje, a jasnowidzący postrzegają przyszłość, jak teraźniejszość, w naszej lub innym świecie
(ponoć
istnieje nieskończona ilość światów), najłatwiej dostrzegają to, co najbardziej odciśnie się w
świadomości ludzi. To co ich najbardziej przerazi lub przynajmniej zaniepokoi.
Nawiasem mówiąc, teoria wieloświatów tłumaczyłaby, dlaczego tak wiele dobrze zapowiadających się przepowiedni nie spełnia się. Po prostu jasnowidz może dostrzegać wydarzenia z jednej z wielu równoległych rzeczywistości. To, co prorok widzi, wydarzy się, ale nie w naszym świecie.
Może też być inna przyczyna dostrzegania przez jasnowidzów głównie okropnej przyszłości. Być może w trakcie transu nie łączą się oni z przyszłością, ale z istotami, które poprzez nich pragną sterować nami i z jakichś im tylko znanych przyczyn chcą nas przerazić. Może to dobre bożki czy kosmici, uważający, iż pod wpływem strachu zmienimy się na lepszych, jak to chce np. znany ezoterykom pisarz. Tacy „architekci zmian”, obiecujący wyrżnięcie większości z nas i pozostawienie tylko tych, który uznają za godnych przetrwania. A może są to istoty nieświatła, o których pisze Christina von Dreien, pragnące poprzez katastroficzne wizje zasiać w nas strach, aby obniżyć naszą wibrację.
Możliwe, że istnieje inna przyczyna tak łatwego postrzegania okropności przez jasnowidzów, o której nie mamy pojęcia. Jednak zjawisko takie wydaje się być faktem i gorąco proponowałbym, by nie wierzyć bezkrytycznie każdej katastroficznej przepowiedni. Zwłaszcza obecnie, gdy wydaje się, że świat zwariował i każda negatywna przepowiednia ma szanse na sprawdzenie się.
W końcu nasza wiara ponoć góry przenosi, a siła wiary milionów może ściągnąć na nas wydarzenia, których się boimy. Zadziała tak zwana samospełniająca się przepowiednia.