Strona główna
ezotlo (4 kB)

Wszędobylskie kamery

Świat zmienia się coraz szybciej. Czy jednak zmiany zawsze są dobre? Wiele zwyczajów w życiu społecznym ogranicza wolność ludzi, odziera ich z prywatności i przeszkadza w rozwoju. Takim okropnym zwyczajem jest moda na montowanie wszędzie kamer.

Właściwie już niemal wszystkie miejsca publiczne w większych miastach są monitorowane. Zasadność tego jest oczywista. W kamerach można zobaczyć wandali, niszczących mienie publiczne, złodziei, bandytów itp. Można sprawdzić w monitoringu, który z kierowców złamał przepisy i był sprawcą wypadku.

Ostatnio modne jest umieszczanie kamer w samochodzie i nagrywanie współużytkowników dróg. I zamieszczanie nagranych filmików w internecie lub wysyłanie policji. Być może pomaga to w walce z piratami drogowymi, ale czy na pewno? A jeśli można skrzywdzić kogoś, kto miał gorszy dzień, popełnił błąd nieświadomie lub jest niedoświadczonym kierowcą? Tego samozwańczy szeryfowie nie biorą pod uwagę. Bo przecież oni walczą ze złem. Każdemu odrobinę samokrytycznemu kierowcy wiadomym jest, że czasem popełnia błędy. Nikt nie jest doskonałym robotem. Czy na pewno trzeba karać każdy błąd? Oczywiście nie usprawiedliwiam tu debili, którzy świadomie łamią przepisy, na przykład prując przez miasto dwieście kilometrów na godzinę i jeszcze uważają to za powód do chwały.

Prawdziwą plagą, która przyszła do nas z krajów zachodnich, jest montowanie kamer w pracy. Raczej rzadko ma ona na celu ochronę np. przed złodziejami. Dla mnie jest to wyraz pogardy i pazerności pracodawców. Nie zakładają oni uczciwości pracowników, ale uważają ich za potencjalnych oszustów, złodziei albo niezrównoważonych dzieciaków, których trzeba bez przerwy pilnować. A prywatność tych ludzi? Ich godność? Kto by się przejmował takimi drobiazgami. Motłoch ma pracować i pomnażać majątki lepszych od niego. Po co pracować nad tym, by pracownik sam chciał solidnie i uczciwie wykonywać swoje obowiązki, skoro można zawiesić nad nim kamerę, która ma przypilnować, by nie obijał się. Instaluje się więc monitoring w biurach, w warsztatach przemysłowych, wszędzie, gdzie są ludzie, podejrzani o złą pracę - w opinii pracodawcy.

Doprawdy, kamery wciskają się wszędzie w nasze życie. Narzuca się je nam zwykle w imię naszego dobra. By nas chronić. Za chwilę w imię naszego dobra każe nam się wszczepiać czipy pod skórę. Już wprowadza się czipowanie leków (czipy takie rzekomo rozpuszczają się po pewnym czasie wraz z tabletką), aby chory nie zapomniał o ich braniu.

A że każdą z tych metod można wykorzystać do kontroli i sterowania życiem człowieka? Może właśnie o to chodzi w tej modzie?