Strona główna
ezotlo (4 kB)

8 maja 2022

Matryca

Ostatnio na witrynie nautilus.org.pl przeczytałem artykuł, opisujący przypadki znanych ludzi, których życia były bardzo podobne. Ludzi tych łączył właściwie niemal identyczny życiorys. W artykule podano konkretne wydarzenia i daty z życia takich znanych osobistości, jak Napoleon i Hitler czy Lincoln i Kennedy. Według Nautilusa jest to oczywisty dowód reinkarnacji.

matrix 2Obraz Gerd Altmann z Pixabay

Artykuł jest bardzo ciekawy, ale nie przekonał mnie, jeśli chodzi o tezę końcową. Może ponowne wcielanie się, by dokończyć dzieło, ma miejsce w opisanych przypadkach. Jednak stawiałbym na inne wytłumaczenie. Według mnie takie podobieństwo życiorysów może wskazywać na to, że istnieje coś w rodzaju matrycy czasoprzestrzennej, gdy wydarzenia powtarzają się w czasie i przestrzeni, z modyfikacjami dotyczącymi zmian historii. To by tłumaczyło, dlaczego nie tylko życia pojedynczych ludzi powielają się, ale też całych narodów (gdzieś o tym czytałem).

W tej sytuacji takie podobieństwa życiorysów wcale nie musiałyby świadczyć o reinkarnacji, a raczej o tym, że dusza wciela się w osobę, która zapewnia jej określone przeżycia i może możliwości zmiany życiorysu i siebie. To by też tłumaczyło pewną „łatwość” w wyborze życia dla dusz w zaświatach. Po prostu dopasowuje się do matrycy, szuka się w matrycy takiego życia, które danej duszy zapewni odpowiednie warunki do rozwoju i wypełniania zadań postawionych przed nią.

Armageddon)
Obraz Pete Linforth z Pixabay

To tylko moja teoria, której nie sposób udowodnić, ale z pomocą której można wytłumaczyć wiele zjawisk bez uciekania się do idei reinkarnacji. Zwłaszcza, że nigdy nie słyszałem i nie czytałem (np. u Newtona), żeby dusze inkarnowały się w niemal identyczne życia. Raczej przeciwnie, to chyba różne życia dają duszy większe możliwości nauki i rozwoju. Zaś powielanie życia, które różni się od poprzedniego tylko otoczeniem, na przykład tym, że zamiast konno, jeździ się samochodem, wydaje się mało korzystne i niekoniecznie kształcące. Rozumiem, że dusza musi nauczyć się podejmować właściwe decyzje w określonych sytuacjach czy przeżyć pewne emocje i uczucia, ale powtarzanie całego życia w tym celu? Pacjenci Michaela Newtona twierdzą, o ile pamiętam, że dusza – z pomocą – wybiera raczej bardzo różnorodne życia, aby z kolejnych wcieleń nauczyć się jak najwięcej.

Poza tym, z książek Newtona i jego następców wynika, że dusze, które nie poradziły sobie z życiem, dopuszczając się masowych morderstw i innych zbrodni są długo leczone, po czym początkowo inkarnują raczej w łatwiejsze życia, by znów nie popaść w zbrodnie. Zaś najgorsze z nich są wręcz rozpraszane, a ich cząstki otrzymują inne dusze. Jakoś nie wydaje mi się by Bóg, czy przewodnicy z zaświatów chcieli takim indywiduom jak Napoleon czy Hitler dawać szybko szansę do popełniania kolejnych zbrodni.

Nie wiem czy pomysł matrycy jest mój własny. Może gdzieś go wyczytałem, zapomniałem i teraz powtarzam, sięgając do zasobów podświadomości. Jednak wydaje mi się, że tłumaczy on lepiej wyżej opisane zjawisko niż reinkarnacja, która jest dla mnie faktem, ale akurat niekoniecznie każe nam powielać niemal identyczne życia.