Strona główna
ezotlo (4 kB)

14 listopada 2020

Moralność

Pewien polityk (wtedy jeszcze szeregowy poseł) nareszcie zrobił coś dobrego, choć nie na długo i nie wiadomo z powodu jakich motywów. Może to była pierwsza, niedostatecznie udana, próba wyprowadzenia tłumów na ulice, by mieć pretekst do wprowadzenia dodatkowych obostrzeń, pod płaszczykiem walki z koronawirusem? Tylko on wie, jakie były jego prawdziwe intencje. W każdym razie natychmiast rzucili się wtedy na niego obrońcy dotychczasowego stanu, nawet z własnej partii.

Protestujący przeciw piątce dla zwierząt przedsiębiorca, zajmujący się ubojem rytualnym, nazwał upuszczanie żywcem krwi zwierzętom dorobkiem całego życia. Czy tak barbarzyńskie praktyki można zrozumieć, będąc normalnym człowiekiem? Jaki jest poziom rozwoju takiego człowieka? Jaka jego moralność? Jak można zrobić sobie dochód z tak okrutnego procederu, jakby mało było tego, że wyrzynamy miliony zwierząt dla uzyskania pożywienia, wcześniej czyniąc ich życie piekłem? Jak pogodzić naszą narodową (choć przez wielu skrywaną) niechęć do muzułmanów i Żydów z zarabianiem, zapewne niemałych, pieniędzy na tak okrutnym mordowaniu zwierząt, tylko po to by zaspokoić ich barbarzyńskie praktyki religijne? Taki „rolnik” mówi o dorobku całego życia, a nie zaświta mu w głowie nawet drobna iskra myśli, że mógłby spróbować przebranżowić się odrobinę, zacząć być prawdziwym rolnikiem, na przykład. Nie, on zarabia, a państwo ma go wspierać, bez względu, jak podłe rzeczy robi dla pieniędzy.

monkeys (170 kB)Jaka jest moralność większości polityków, którzy działają dla dobra wyborców tylko w ostateczności, gdy są przyciśnięci przez okoliczności, zaś oszustwo i kłamstwo, uważają za naturalne narzędzia pracy polityka? Jak można wytłumaczyć od strony moralnej, działalność lekarza, który nie ma sił i środków na porządne leczenie w państwowej czy choćby zwykłą uprzejmość wobec pacjenta, a za chwilę przyjmując prywatnie (czasem w tym samym gabinecie państwowej przychodni) zmienia się w pełnego empatii fachowca. Istnieje tendencja, by nie krytykować służby zdrowia w czasie pandemii, ale nie krytykuję tu lekarzy, spośród których niektórzy w ciężkich czasach naprawdę wyrastają na bohaterów i którzy są różni, jak wszyscy ludzie. Po prostu zwracam uwagę na pewne zachowania.

Co można powiedzieć o poziomie moralności księdza, molestującego dzieci i wmawiającego maluczkim, że reprezentuje Boga? Co można powiedzieć o jego dostojnym przełożonym, kryjącym takich zwyrodnialców?

Długo można by wymieniać przykłady braku moralności obecne we wszystkich środowiskach, ale każdy łatwo znajdzie wokół siebie kolejne (mam nadzieję, że nie każdy w swoim postępowaniu), a chciałem raczej tu zaznaczyć powszechne zjawisko.

Idziemy przez życie, rzadko zastanawiając się czy zachowujemy się moralnie. Jest wiele zawodów i pól działalności ludzkiej, które są mało moralne czy wręcz niemoralne, a jednocześnie obyczajowo są powszechnie akceptowane i nie mam tu na myśli tak oczywistych, jak, powiedzmy, prostytucja. Weźmy choćby niektóre sporty, na przykład boks. Czy zarabianie na obijaniu, próbie zdeptania, zniszczenia niemal drugiego człowieka jest moralne? A jednak większość społeczeństwa nie widzi w tym nic złego. Dobrze się bawią, oglądając takie brutalne sporty i nie widzą problemu w tym, że taki sportowiec często zarabia olbrzymie pieniądze za publiczne okazywanie swojej agresji, którą raczej powinien leczyć, podczas gdy oni ciężko pracują, wykonując mniej lub bardziej pożyteczne prace dla utrzymania rodziny za 2 – 3 tysiące złotych.

Nie mamy zwyczaju, a tym bardziej nawyku, by zastanawiać się nad moralną stroną swoich decyzji i zachowań. Raczej wskazówką dla nas są normy obyczajowe społeczności, w której żyjemy i nasza korzyść. Nie jest dla nas ważne czy na skutek naszych działań ktoś będzie cierpiał. Ważne, co otoczenie albo rodzina o tym myśli. I czy będzie to dla nas w ten czy inny sposób korzystne. Podobnie jest z naszymi poglądami społecznymi czy politycznymi. Powtarzamy za „autorytetami” różne opinie, nie dając sobie czasu na weryfikację różnych prawd objawionych, na zastanowienie się, jak to, co nam wmawiają, ma się do rzeczywistości, a zwłaszcza do moralności. Łatwiej, gdy ktoś nam powie, co jest dobre i właściwe niż samemu nad tym się zastanowić.

Niestety, nie ma komu nauczyć nas nawyku moralnego myślenia. W szkołach dbają raczej o wtłaczanie nam wiedzy, Kościół naucza, by żyć moralnie, pod warunkiem, że będzie to ich wizja moralności, czyli też wtłacza nam wszystkim pewną wiedzę, bojąc się jak ognia naszego samodzielnego myślenia. Rząd chciałby, byśmy kompletnie nie myśleli, a tylko płacili karnie podatki. Kto więc ma nas nauczyć samodzielnego dostrzegania, co jest moralne, a co nie? Otóż, prawie nikt. Będziemy mieli olbrzymie szczęście, gdy w swoim życiu spotkamy kogoś – niekoniecznie nauczyciela, kapłana czy wielkiego guru – kto pokieruje naszym rozwojem tak, byśmy żyli naprawdę moralnie. Pozostaje jedno: samodzielne poszukiwanie i samowychowanie.

Jeśli znajdziemy w sobie (bo przecież większość nie znajdzie, tak wynika przynajmniej z teorii Dąbrowskiego) potrzebę rozwoju i sprawdzania, jak moralnie postępujemy w rzeczywistości, możemy pomóc sobie poprzez różne kursy ezoteryczne. Jednak musimy uważać: kursy często prowadzą ludzie, uważający się za guru i pragnący nam narzucić swoją wizję świata.

Nic więc nie zwalnia nas od samodzielnej oceny. A w tym, sądzę, bardzo może być pomocne nauczenie się jakiejś formy medytacji i uprawianie jej, bez oczekiwania cudów, ale za to systematycznie. Zapewniam, wystarczy kilka minut dziennie, aby – niejako automatycznie – po pewnym czasie zacząć zwracać uwagę na moralność swojego postępowania, że o innych korzyściach nie wspomnę. U jednych nastąpi to po miesiącu, u innych może dopiero po latach, ale nastąpi.

Oczywiście nie staniemy się bardziej moralni dzięki medytacji. To zależy od wielu czynników: genów, wychowania, doświadczenia życiowego czy poziomu rozwoju. Jednak już samo odprężenie, a tym bardziej medytacja, sprawi, że staniemy się spokojniejsi, bardziej zrównoważeni i będziemy lepiej panować nad popędami. A przede wszystkim staniemy się bardziej wrażliwi na uczucia, własne i innych ludzi. Będziemy lepiej rozumieć, co jest moralne, a co nie. Wtedy będziemy przynajmniej mieć wybór, jak postąpić.