Strona główna
ezotlo (4 kB)

3 września 2022

Niebezpieczeństwa Facebooka

Swego czasu zamieściłem post na Facebooku, w grupie Czytelnicy Nieznanego Świata. Użalałem się w nim, że nie ma ludzi, którzy mogliby uratować Ziemię i nas przed zagładą, bo jesteśmy - jako rasa - samolubni, okrutni itd. Post wywołał spory odzew, za co byłem wdzięczny.

Jednak wśród pozytywnych i negatywnych głosów znalazł się szczególny: była to opinia kobiety, która uznała, że musi walczyć ze zwolennikiem istnienia koronawirusa i propagować swoiście pojęte prawo przyciągania. Wprawdzie mój post nie był o Covidzie, a tylko wspomniałem o tej chorobie w jednym zdaniu, jednak część dyskutantów uznało za stosowne wyrazić swoje zdanie, że koronawirus jest wymysłem. Odpowiedziałem owej pani (przekonującej, że wirus istnieje tylko w głowach ludzi, bo nie myślą pozytywnie) w krótkim zdaniu, że Covid jednak istnieje, ale życzę jej, by jej mrzonki spełniły się.

I tu zaczęła się druga odsłona dramatu. Kobieta poczuła się moim nieprzemyślanym wpisem tak oburzona, że wysmarowała tekst na kilka minut czytania, w którym udowadniała, że ma rację („bo to piszę JA!” - ciekawy argument końcowy) i w którym pozytywnie życzyła mi raka, cholery i parę innych równie ciekawych chorób, a pod koniec tekstu zachorowania na Covid (w którego ponoć nie wierzy) i śmierci. To się nazywa pozytywne myślenie!

Odruchowo odpisałem, że dziękuję za miłe życzenia i mam nadzieję, że znajdzie dobrego psychiatrę. Wstyd mi za tą odpowiedź, ale poszło. Zgłosiłem administratorom post tej pani i odhaczyłem w ustawieniach mojego konta, że nie chcę więcej oglądać jej wpisów, kończąc postanowieniem, że nie wrócę do sprawy. A jednak wracam, bo ta dziwna kobieta sprawiła, że dopadły mnie pewne refleksje, o których chciałbym tu napisać.

W środowisku ludzi otwartych na zjawiska inne niż czysty materializm, ludzi wspaniałych, mądrych i wrażliwych, dużą estymą cieszy się pogląd, że należy kierować się w życiu pozytywnym myśleniem. Piękna idea. Propagowało i propaguje ją w tej czy innej postaci większość ludzi, którzy coś w życiu osiągnęli i większość nauczycieli duchowych. I – jak mawia w reklamach znany celebryta – ma to sens! Pozytywnego myślenia nie będę propagował; ono broni się samo.

W pewnym momencie jednak pojawiły się książki małżeństwa Esther i Jerry’ego Hicksów, które nadały nowy wymiar temu pojęciu. Mam na myśli serię „dzieł” o prawie przyciągania. Ich idea to takie pozytywne myślenie do kwadratu, ale na odwrót. W książkach tych Hicksowie twierdzą, że wszystko w świecie podlega najważniejszemu z praw – prawu przyciągania. Cokolwiek myślisz - na pewno przyciągniesz do swego życia. Dlatego musisz myśleć jedynie pozytywnie. Nie wolno ci myśleć o chorobach, o nieszczęściu innych, nie wolno pomagać, bo pomagając przyciągniesz te złe zdarzenia do siebie. Posunęli się oni w jednej z książek do twierdzenia, że za nieszczęście dzieci urodzonych z wadami odpowiadają w stu procentach ich rodzice, bo mieli niewystarczająco pozytywne myśli, gdy dziecko się formowało po poczęciu. Prawo przyciągania w wersji Hicksów nie daje miejsca na empatię, współczucie, nie potrzebuje Boga, bo samo jest Nim. Mamy myśleć tylko o sobie, o swoich radościach i rozkoszach, nie zajmując się innymi ludźmi, nie pomagając im, bo zaburzymy swoje pozytywne myśli i przyciągniemy do siebie złe wydarzenia. Kompletne wypaczenie idei zarówno prawa przyciągania jak i pozytywnego myślenia.

Ileż zła uczyniło to małżeństwo! Jakież spustoszenia w umysłach ludzi pełnych wiary i ufnych, że oto ktoś im sprzedaje prawdę objawioną! I warto zapytać: ilu ludzi, kierując się radami z tych książek, zostało milionerami, zmieniło swoje życie, wyzdrowiało z ciężkiej choroby? A w ilu umysłach zostało przekonanie, że pozytywne myślenie powinno odnosić się tylko do siebie, bo tylko ja się liczę, tylko mi ma być dobrze? Nie wykluczam, że pani, która życzyła mi śmierci, bo według niej nie myślałem pozytywnie na temat koronawirusa, też zaczytywała się dziełami Hicksów.

I tu wracamy do grup internetowych. Zakładają je często ludzie pełni zapału, pragnący w ten sposób w ludziach coś poruszyć. Może wnieść ten słynny kaganek oświaty przez Facebooka czy Instagrama. I oto do dyskusji na ich grupach dołączają coraz dziwniejsi ludzie. Trolle. Zawsze przeciw, zawsze na nie. Włączający się do dyskusji tylko po to, by skłócić grupę lub zapuścić w niej jad dziwnych poglądów. Jad spiskowych teorii, które po zastanowieniu muszą budzić śmiech, a jednak szerzą się jak szarańcza po Internecie. Ot, na przykład, ostatnio wyczytałem gdzieś, że koronawirusa stworzyła w Wuhan armia amerykańska. Chińczycy wpuściliby amerykańską armię do siebie, by ta tworzyła broń, przeciw Chinom zapewne! Ręce opadają przy takiej logice. I pod każdym takim twierdzeniem są „dowody”! Choćby sieć powiązań różnych organizacji spiskujących, by dokonać depopulacji. Gdy kilka razy poprosiłem, o jakieś odnośniki do dokumentów, o rzeczywiste dowody takich powiązań, zawsze dyskusja się urywała.

Grupy poświęcone tematom ezoterycznym wydają się szczególnie lubianym celem trolli internetowych, bez względu na to, czy są to ludzie zawodowo szerzący dezinformację, czy tylko amatorzy lubiący bezinteresownie skłócać ludzi. Wiedzą oni, że w takich grupach znajdą ludzi krytycznie nastawionych do jaśnie nam panujących systemów, ludzi widzących, jak często wciska nam się kłamstwa i skrzywia rzeczywistość, ale też jednocześnie idealistów, niejednokrotnie mniej lub bardziej naiwnych, łatwo dających się porwać niesprawdzonym ideom, niemających pokrycia w rzeczywistości. Zdaję sobie sprawę, że walka z trollami jest walką z wiatrakami, a administratorzy grup musieliby poświęcać 24 godziny na dobę, by wychwycić takich dyskutantów. Jednak powinni próbować. Może przeczesywać posty dobrze napisanymi programami, wychwytującymi tych ludzi. Bo istnienie grupy tematycznej traci sens, gdy grupka trolli nadaje ton dyskusji.

Żyjemy w świecie, w którym ludzie często nie są niewinnymi barankami. Zapewne mogą być pomocne pozytywne myśli, wysyłane do nich i w kierunku ich pól działalności. Jednak bądźmy realistami, złu należy się sprzeciwiać. Wszędzie i w każdy możliwy sposób, nie krzywdzący ludzi. Również w Internecie należy to robić, bo tam szczególnie bez hamulców szerzy się niewiedza, podłość, zło. Brak reakcji na posty pełne nienawiści, często wyraźnie celowo kłamliwe i wzbudzające złe emocje, szczególnie na stronach ezoterycznych powinien być nie do przyjęcia. Każdy z dyskutantów musi mieć świadomość, że osoba, która zmienia temat, kłamie, obraża innych, musi zostać usunięta z grupy. Bo w ezoteryce raczej chodzi o szerzenie pozytywnych uczuć i działań, a nie nienawiści. I nie musimy odwoływać się zawsze do administratorów grupy. Mają zapewne i tak pełne ręce roboty. Troll sam zrezygnuje, jeśli spotka się z całkowitym brakiem reakcji lub zmasowaną akcją kulturalnych wprawdzie, ale zdecydowanych odpowiedzi, ukazujących jego motywy.

Złu należy się przeciwstawiać.