Strona główna
ezotlo (4 kB)

Polityka w ezoteryce

Wydawałoby się, że polityka i ezoteryka są tak odległe, że nic nie może łączyć tych dwóch dziedzin działalności ludzi. Czy tak jest naprawdę? Wiele wskazuje, że nie. Te sfery wpływają na siebie wzajemnie i przenikają się.

Przede wszystkim, ezoterycy są częścią społeczeństwa i większość z nich ma jakieś poglądy polityczne. Niestety nie działa to w drugą stronę. Zwykle politycy nie wierzą w takie bzdury i gusła. Co nie zmienia faktu, że wiedzą, iż ludzie zajmujący się ezoteryką są potencjalnymi wyborcami i – jeśli mają wystarczającą siłę – mogą być zauważeni przez tych twardo stąpających po ziemi graczy.

Jest na naszym rynku prasy czasopismo zajmujące się zdrowiem, parapsychologią, nieznanymi technologiami, teoriami spiskowymi i tym podobnymi dziedzinami. Od pierwszego numeru przyciągało uwagę ostrymi artykułami, krytykującymi Big-farmę, szczepionki, niszczenie wielkich odkrywców, działających niezgodnie z aktualnym paradygmatem naukowym itp. Zwykle były to przedruki, a raczej tłumaczenia artykułów z Internetu i prasy zachodniej.

W pewnym momencie uderzyło mnie jednak, że czasopismo to wprowadza sporą asymetrię w postrzeganiu rzeczywistości. Wszystkie straszne rzeczy, które dzieją się na naszej planecie dotyczyły w artykułach tego czasopisma jedynie krajów zachodnich. Nie było żadnych tekstów na temat Rosji czy Chin, a świat muzułmański był wspominany jedynie w kontekście zbrodni krajów zachodu np. w Afganistanie czy Iraku. Czytając ten periodyk odnosiłem wrażenie, że Zachód to siedlisko wszelkiego zła, zaś w krajach położonych na wschód od naszego nie dzieje się nic złego. Tak jakby w Rosji nie było łagrów i wątpliwej polityki Putina, jakby w Chinach nie były łamane prawa człowieka, jakby poza Zachodem nie działo się nic złego dla środowiska.

Gdy to zauważyłem, zacząłem czytać ów periodyk z mniejszym zaufaniem, a nawet przez jakiś czas rozważałem porzucenie tej lektury. Ostatecznie czytuję czasopismo, bo jest ciekawe, ale wciąż podejrzewałem, że to subtelna próba kształtowania opinii wrażliwszej części naszego narodu, przez akcentowanie zła krajów zachodnich przy jednoczesnym przemilczaniu zła reszty świata. Od czasu do czasu zaś miewam ochotę wysłać do redaktora naczelnego maila z pytaniem: „Czyim pan jest agentem?”

Ostatnio, gdy nasz bojowy rząd tak ostro walczy z Rosją, jednocześnie robiąc wszystko by wzmocnić jej wpływy w naszym kraju (to moja opinia), w opisywanym wyżej periodyku pojawiły się nieśmiałe artykuły zachwalające Rosję i Chiny. A w jednym z ostatnich numerów znalazłem już duży tekst wychwalający Putina…

Kolejny poziom indoktrynacji?