Strona główna
ezotlo (4 kB)

3 grudnia 2021

Uzdrowiciele okazami zdrowia?

Wydawałoby się, że ludzie zajmujący się przywracaniem zdrowia innym, powinni sami być zdrowi i sprawni do późnej starości. Niestety tak nie jest. Większość lekarzy nie potrafi pomóc sobie przy poważniejszych schorzeniach, jedyne na co mogą liczyć, to nieco lepsze traktowanie przez kolegów lekarzy, w ramach zawodowej solidarności. Ale to często nie wystarcza. Medycyna nie czyni cudów i lekarze bywają po prostu bezradni wobec wielu chorób. Bywa, że nawet nie potrafią całymi latami postawić prawidłowej diagnozy.

Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku uzdrowicieli metod alternatywnych. Tu, w zależności od metody, uzdrowienie nie musi zależeć jedynie od wiedzy uzdrowiciela. Na przykład, Reiki obiecuje uzdrawianie i samouzdrawianie energią, gdy uzdrowiciel niekoniecznie wie, z jaką chorobą ma do czynienia. Można się spierać, czy takie metody zwalniają od poszerzania wiedzy na temat chorób i metod leczenia, ale faktem jest, że istnieje opinia, że energia płynie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. Dotyczy to nie tylko systemów Reiki, ale i innych metod uzdrawiania energią.

uzdrowicielkaPodobnie jest z innymi metodami medycyny alternatywnej. Absolwent metody Silvy może sobie zaprogramować wyzdrowienie, lekarz homeopata może dobrać sobie odpowiednią miksturę, która najlepiej mu pomoże, szaman może odwołać się do odpowiednich duchów. Każda metoda jest dobra, jeśli jest skuteczna.

A jednak uzdrowiciele, podobnie jak lekarze, również chorują i często są bezradni wobec własnej choroby. Są więc nieskuteczni? Przecież wielu z nich może pochwalić się dziesiątkami, a nawet setkami uzdrowień innych ludzi. Tylko nieliczni potrafią utrzymać własne zdrowie przez lata, do późnej starości. Dlaczego tak się dzieje?

Wydaje się, że – jeśli chodzi o uzdrowicieli – jedną z przyczyn może być pewne lekceważenie własnych chorób. Działa tu myślenie typu: mam czas zająć się sobą, przecież sobie pomogę, jak będę musiał. Tymczasem choroba postępuje i w pewnym momencie uzdrowiciel nie może już zbyt wiele poradzić. Nie jest cudotwórcą, nawet jeśli tak mu się zdawało.

Inną sytuacją powstania choroby może być permanentny stres, zbyt duży, by nawet dobry uzdrowiciel mógł nad nim zapanować, zwłaszcza jeśli początkowo był lekceważony. Gdy ktoś całkowicie poświęca się pomocy ludziom, czerpie z tego siłę. Gdy jednak człowiek uzdrawia sporadycznie, na co dzień stykając się z wrogością w pracy lub domu, powoli stres go wyniszcza. Pojawiają się nowe choroby.

Są też uzdrowiciele, którzy nie żyją zgodnie z pragnieniami. Chcieliby uzdrawiać albo malować lub podróżować, ale warunki życia lub oczekiwania otoczenia zmuszają ich do robienia czegoś innego, pracy w znienawidzonym miejscu, wykonywania skrajnie nielubianego zawodu. Z roku na rok rośnie frustracja, zamieniając się z czasem w coraz to inne schorzenia.

Może być jeszcze inna przyczyna chorób uzdrowicieli. Karma. Nie ta – w rozumieniu religii wschodnich – gdy nieszczęścia tłumaczy się tym, że zła dusza zasłużyła na ciężkie życie, ale ta opisywana, na przykład, przez pacjentów Newtona, będąca wynikiem wyboru ciężkiego życia przez duszę pragnącą rozwijać się lub zadośćuczynić komuś krzywdę, wyrządzoną w poprzednim lub obecnym wcieleniu. Wówczas uzdrowiciel może cierpieć, mimo iż ma narzędzia do pokonania choroby. Dla niego jednak są one ukryte lub nieskuteczne. Dzięki chorobie uczy się empatii i zrozumienia cierpienia innych ludzi. Może mu to być potrzebne dla własnego rozwoju, a może być konieczne do zwiększenia umiejętności uzdrowicielskich.

Jak widać, przyczyn małej skuteczności w samouzdrawianiu niektórych uzdrowicieli, a również lekarzy, może być wiele. Nie dziwmy się więc, gdy spotykamy uzdrowiciela, który pomaga ludziom, a nie potrafi pomóc sobie. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że uzdrowiciel powinien być w pewnym sensie samolubny i najpierw próbować uzdrowić siebie. Choćby po to by być skuteczniejszym w pomaganiu innym ludziom.