Strona główna
ezotlo (4 kB)

Cudowne metody zmiany życia

Na wielu kursach metod ezoterycznych mówi się uczestnikom, że dzięki danej metodzie można osiągnąć dosłownie wszystko. Tak jest na kursach metody Silvy, kursach dwupunktu czy uzdrawiania energetycznego. Bardzo mocno akcentują to zwolennicy istnienia Prawa Przyciągania. Wymowa tych wszystkich metod jest jedna: stosuj naszą metodę, a osiągniesz zdrowie, szczęście i bogactwo na dodatek. Aż dziwne, że po każdym takim kursie nie pojawiają się nowi milionerzy, wybitni naukowcy czy nauczyciele ludzkości. Oczywiście w każdej z tych metod można wysłuchać (wyczytać) opowieści o ludziach, którym się udało coś osiągnąć dzięki stosowaniu tej jedynej prawdziwej i słusznej metody. A jeśli ktoś nie osiąga założonych celów? Zwykle winę zwala się na niego; widocznie robi coś źle, niezgodnie z metodą, bo ta przecież zawsze działa.fantasy-1 (77 kB)

Pozwoliłem sobie na tę odrobinę krytycyzmu, mimo że generalnie zgadzam się z metodami, które poznałem, a w których istnieje ten sposób przedstawiania rzeczywistości. Po prostu sądzę, że nie ma idealnych metod. Na kursach mówi się o sukcesach, nie wspomina się o ludziach, którzy – pełni wiary – stosowali się do wskazówek prowadzącego czy twórców metody i nie osiągnęli zamierzonych sukcesów.

Najłatwiej jest z metodami energetycznymi. W nich – wbrew krytykom z kręgów medycyny – nie ma potrzeby wiary. Energie uzdrawiające są skuteczne bez względu na opinie autorytetów, choć nie jest prawdą, że zawsze przynoszą uzdrowienie. Jeśli więc ktoś korzysta z pomocy uzdrowiciela duchowego czy bioenergoterapeuty, zwykle odczuwa ulgę w chorobie, jeśli nie całkowite wyzdrowienie. Problem pojawia się, gdy w tej czy innej metodzie obiecuje się proste sposoby na poprawę losu, zmianę doli, osiągnięcie bogactwa. O ile wiem, ludzi, którzy osiągnęli takie cele po różnych kursach czy przeczytaniu wspaniałych książek, jest naprawdę niewielu.

Wśród tych, którzy brali udział w regresjach do poprzednich wcieleń, w seansach hipnozy Michaela Newtona czy uczestniczyli w śmierci klinicznej pojawia się wytłumaczenie celu naszego życia. Zwykle chodzi o naukę i jakąś misję, jaką mamy do wykonania. Rodzimy się więc z konkretnym planem i – chociaż mamy pewien wpływ na to, co nas spotyka – nie możemy tego zmienić.

Jak to się ma do twierdzeń, że dana metoda zawsze działa? Ano, to oczywiste. Są prawa ważniejsze niż najlepsze metody. Gdy mamy przeżyć w życiu nędzę, nieszczęście albo chorobę, nie pomoże nam żadna metoda, jeśli to zostało zaplanowane wcześniej, jeśli to ma nas czegoś nauczyć. To ważne stwierdzenie nie oznacza oczywiście, że metody rozwoju duchowego i uzdrawiania nie działają. Wręcz przeciwnie. Wiele z nich jest bardzo skuteczna. Jedyne, co musimy pamiętać, to fakt, że zawsze może trafić się dziedzina życia, która może się okazać odporna na wszelkie metody. Czasem jednak tymi metodami można – jak się zdaje – zmienić karmę, przeznaczenie. Dzieje się tak wtedy, gdy osiągamy wystarczająco duży poziom rozwoju.

Przychodzimy na świat z pewnym planem. Mamy pewne sytuacje przeżyć, by czegoś się nauczyć, albo komuś pomóc. Nic nie jest w stanie zmienić tego planu; co najwyżej możemy swoimi głupimi decyzjami nie wypełnić go, ale wtedy problem wróci w tym lub następnym życiu. Tak twierdzą pacjenci Michaela Newtona, ludzie zaawansowani w medytacji czy część z ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Oczywiście, metody rozwoju duchowego mogą nam w tym pomóc, jednak mogą też być bezradne w jakiejś dziedzinie. Nie obrażajmy się wtedy na metodę, której używamy, czy na prowadzących kurs, a raczej poszukajmy przyczyny, dla której w jakiejś dziedzinie mamy wciąż „pod górkę”. A propagatorom różnych metod radziłbym nieco ostrożności ze stwierdzeniami typu „moja metoda zawsze działa”.