Strona główna
ezotlo (4 kB)

Ezoterycy w polityce

Od pewnego czasu w Polsce narasta zjawisko kwestionowania zasadności szczepień. Zwykle ruchy kontestujące szczepienia nazywa się antyszczepionkowcami, choć spora część z nich twierdzi, że nie są przeciwni szczepieniom jako takim, natomiast walczą o zmniejszenie ilości szczepionek podawanym dzieciom i kontrolę ich jakości.

Gdy przyjrzałem się tekstom dostępnym na ten temat w internecie, zarówno popierających szczepienia, jak i im przeciwnym, stwierdziłem, że jest coś na rzeczy w obawach przed szczepieniami. Daleki jestem od snucia teorii spiskowych, jednak zastanawia mnie, jak łatwo można wykazać statystykami, że większość chorób zostało opanowanych już przed pojawieniem się na nie szczepionek. Przeciwnicy szczepień twierdzą, że stało się to dzięki zwiększeniu świadomości i higieny. Nie mam zdania na ten temat; nie robiłem przecież badań. Jednocześnie kilkakrotnie widziałem przykłady żonglowania statystykami przez telewizje i prasę głównego nurtu, tak by to pasowało do obrazu rzekomego zwiększenia zachorowań na daną chorobę na skutek działań ruchów antyszczepionkowych i unikania przez rodziców szczepień.

Niestety, zamiast rozgłaszać jak najszerzej takie przykłady nieuczciwości środowisk farmaceutycznych i sprzyjających im mediów, przeciwnicy szczepień wpadli na inny pomysł. Zdecydowali się walczyć o swoje, idąc do polityki. I poszli. Tam, gdzie ich chcieli.

Ze zdumieniem dowiedziałem się, że czołowi działacze ruchów antyszczepionkowych wystartowali w wyborach z list Konfederacji Wolność i Niepodległość. Rozumiem, że dla niektórych cel uświęca środki, ale Konfederacja? Czy działacze nie wiedzieli, że „twarz” tej partii to znany skrajnie skrajny liberał, znany z pogardliwych wypowiedzi na temat kobiet i wszystkich inaczej myślących? Czy nie wiedzieli, że czołowi działacze skrajnie prawicowej części tej partii brali udział w wieszaniu portretów przeciwników politycznych oraz organizowaniu manifestacji narodowców, na których bito ludzi inaczej myślących lub podejrzanych o inną orientację seksualną?

Doprawdy, kto poważny w Polsce w przyszłości będzie słuchał antyszczepionkowych Konfederatów, jeśli nie przejmą oni władzy w Polsce? A na to się nie zanosi.

Partia Konfederatów stała się w ogóle dość popularna w środowisku ezoteryków i uzdrowicieli. Ludzie! Czy nie oglądacie telewizji? Rozumiem, że można nie wiedzieć o działalności naszych rodzimych narodowców, gdy się ogląda tylko TVP 1, ale są też inne telewizje w Polsce. Rzeczywiście nie ma w nich prawdy o uzdrowicielach, jasnowidzach, antyszczepionkowcach, ale o tym, o czym w innych dziedzinach milczy państwowa telewizja, można się z nich dowiedzieć. Dla ludzi wrażliwych – a tacy przeważnie są ezoterycy – widok bandytów salutujących po hitlerowsku i przebranych w stroje hitlerowców, bijących brutalnie na manifestacjach innych ludzi, powinien być nie do przyjęcia i z góry skreślać możliwość współpracy z takimi formacjami, dumnie zwącymi się narodowcami.

A cóż to za spółka zwariowanych skrajnych liberałów ze skrajnymi prawicowcami? Przecież z daleka czuć od nich pragnienie władzy. I aby się dostać do żłoba, zwietrzyli okazję zwiększenia szans wyborczych przez wzięcie pod swe skrzydła mających spore poparcie antyszczepionkowców. Cóż za naiwność, by przypuszczać, że tacy ludzie naprawdę sprzeciwią się potężnym firmom farmaceutycznym!

Reguła jest prosta: politycy jakiejkolwiek formacji, w swojej masie, robią tylko co im się opłaci, co pozwoli im zdobyć i utrzymać władzę. Bo taka jest natura ludzi, bo tacy ludzie są w stanie utrzymać się w polityce. Ci lepsi, naprawdę chcący coś zrobić dla ludzi, są z polityki usuwani, lub zostają w niej, gdy dostosowują się do reguł gry tego środowiska i rezygnują z realizacji ideałów, z którymi zaczynali działalność społeczną.

Bardzo bym przestrzegał wszystkich uzdrowicieli czy ludzi pragnących coś robić dla innych przed flirtem z politykami. Lepiej szukać innych sposobów realizacji swych altruistycznych pragnień, a z polityką stykajmy się tylko wtedy, gdy nie ma innego wyjścia i mamy sposób, by politycy dostrzegli korzyść w zrobieniu czegoś dobrego, bez niszczenia nas i wciągania w ich brudny świat.