Strona główna
ezotlo (4 kB)

3 czerwca 2023

Kod ciała

Niedawno ukazała się książka Bradleya Nelsona pt. „Kod ciała”. To już druga z jego książek. Pierwsza nosi tytuł: „Kod emocji” i jest jakby wstępem do tej drugiej, bowiem kod emocji stanowi część metody uzdrawiania nazwanej kodem ciała. Pierwszą z nich uznałem za wartością, niestety okrutne życie zmusiło mnie do zarzucania kodu emocji po krótkotrwałych próbach. Tak się złożyło, że po kupieniu nowej książki Nelsona mogłem się znów zająć studiowaniem jego nauk, więc ochoczo pogrążyłem się w lekturze i próbach pracy z kodem ciała.

Nie ma sensu opisywać dokładnie metody doktora. Dość wspomnieć, że znalazł on sposób na znalezienie niemal każdej choroby lub jej energetycznej pozostałości w organizmie, poprzez kontakt z podświadomością, która – jak wiadomo – wie o nas wszystko. Metoda Bradleya Nelsona pozwala nie tylko znaleźć przyczyny chorób, ale też w prosty sposób pozbyć się ich. Kilkoma ruchami ręki. Istna magia.

W zasadzie wszystko brzmi wspaniale i jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do faktu, że doktor nie wierzy w reinkarnację, więc nie umieścił jej wśród możliwych źródeł chorób. Nieco to dziwne, skoro uznaje, że poprzednie pokolenia mogą być przyczyną tychże. Zapewne stało się tak, ponieważ dr Nelson deklaruje się jako gorliwy chrześcijanin i to wpłynęło na jego postrzeganie pewnych zagadnień.

Jednak, gdy odpowiedzi naszych odruchów lub wahadełka krok po kroku prowadzą nas do wydarzeń, o których dawno zapomnieliśmy, wskazując je jako źródło chorób, trudno nie być pod wrażeniem. Nie miałem jeszcze typowego, opisywanego w książkach efektu łoł!, gdy nagle znikają wieloletnie objawy choroby, ale liczę, że i to nastąpi. Bo, jak przystało na faceta wielce zainteresowanego pomaganiem ludziom, sam jestem siedliskiem wielu dziwnych schorzeń, które niekoniecznie są mi potrzebne do życia, a nowe metody mam zwyczaj najpierw sprawdzać na sobie. Przynajmniej nikomu nie zaszkodzę.

Ściągnąłem też sobie aplikację na telefon. Tu jednak spotkał mnie pewien zawód. Sama aplikacja jest świetna, jednak cena jej subskrypcji jest wręcz zaporowa. Myślę, że poza zasięgiem przeciętnego Polaka. Poza tym wersja polska tego programiku okazała się jedną wielką porażką. Miałem wrażenie, że nawet Tłumacz Google’a zrobiłby to lepiej. To sprawia, że aplikacja przydatna jest raczej dla osób dobrze znających angielski. Piszę: „dobrze”, bo mnóstwo w niej przecież terminów medycznych. Tak więc w połowie darmowego okresu próbnego zrezygnowałem z niej. Szkoda, bo książka nie obejmuje wielu dziedzin i zagadnień, które są w aplikacji. W tej sytuacji człowiek skazany jest na własną inwencję, gdy aplikacja po prostu pokazałaby, gdzie jest problem.

Wydaje się jednak, że sama metoda jest naprawdę użyteczna. Jeśli wierzyć w przykłady zawarte w obu książkach, ludzie naprawdę pozbywają się wieloletnich problemów. A ja nie widzę powodów, by nie wierzyć.

Autor dokładnie opisuje, jak znaleźć źródła problemów zdrowotnych z pomocą prostych testów mięśniowych i jak nauczyć się ich wykonywania. Akurat w moim wypadku, wolę używać wahadełka, co jest nieco bardziej czasochłonną metodą, bo przy testach mięśniowych nie mogę pozbyć się wrażenia, że świadomie wpływam na odpowiedź. Jednak to rzecz gustu. Z pewnością testy mięśniowe są proste i zajmują sekundy, bowiem nie trzeba czekać, aż wahadełko raczy rozbujać się.

Czy mogę polecić z czystym sumieniem książki Bradleya Nelsona? Tak. Zawsze to okazja do rozszerzenia horyzontów i możliwości pomagania sobie i innym. Czy mogę z czystym sumieniem polecić Kod ciała? Na razie nie, bo nie mam dowodów skuteczności. Jeśli jednak pomogę sobie lub komuś poprawić zdrowie tą metodą, z pewnością o tym napiszę na blogu.