Strona główna
ezotlo (4 kB)

27 czerwca 2021

Poniższy tekst został wydrukowany w miesięczniku "Nieznany Świat" w rubryce Kontakt (nie)telepatyczny.

Potyczki z koronawirusem

Obecnie na całym świecie dominuje jeden temat: COVID 19. Z niechęcią, bo uważam, że za dużo o tym się mówi i pisze, zdecydowałem się włączyć do dyskusji na temat koronawirusa.

Zwykle staram się pisać tylko o tym, co jako tako znam. Nie jestem lekarzem, autorytetem medycznym, ani guru z laboratorium, ale mogę powiedzieć, że co nieco o koronawirusie wiem. Przynajmniej o tym najbardziej ostatnio „popularnym”. Cóż, poznałem go osobiście.

Trzy tygodnie leżałem z gorączką dochodzącą do 40 stopni, trzy dni ledwo mogłem złapać oddech, a potem dowiedziałem się, że mam zrujnowane płuca. Cóż, nic wielkiego, wielu nie przeżyło tego spotkania z wirusem SARS-CoV-2. Gdy jednak nieco ochłonąłem, przeżycia czasu choroby stały się bodźcem do przemyśleń, i to właśnie nimi chciałbym się teraz podzielić.

Po pierwsze służba zdrowia. Porażka. Ludzie walczą z chorobą samotnie, w domu, bo nie spełniają wszystkich kryteriów, narzuconych przez autorytety. Wielu nawet rzeczywiście nie choruje z powodu koronawirusa, ale nie może doprosić się o pomoc. A politycy w telewizorze kłamią na temat pandemii tak bezczelnie, że brak słów. Raz słyszymy, że groźna pandemia, potem, że nie ma pandemii, a potem znów, że za chwilę wszyscy wymrzemy.

Wreszcie pojawiają się szczepionki. Super. Tylko że wzbudzają one bardzo duże kontrowersje, jak choćby skrócenie testów z kilku lat do kilku miesięcy. Oczywiście medycy zapewniają, że nie ma niebezpieczeństwa, a na zarzuty odpowiadają raczej pełnym pogardy stwierdzeniem, że maluczcy się nie znają (lub podobnym), niż próbują wyjaśnić wątpliwości.

I znów politycy. Zapewniają, że szczepionka jest dobrowolna i taką pozostanie, a jednocześnie sejm po cichu uchwala, że każdego chorego (nie tylko z powodu koronawirusa) można siłą doprowadzić do lekarza i podać szczepionkę lub lek. Kto w obliczu strajków kobiet, agresji policji i niby patriotycznych bandytów myśli o takich drobiazgach? Kto w ogóle wie o nowym prawie? W zamian pojawiają się pomysły, by dyscyplinować ludzi, przez ułatwianie życia tym zaszczepionym, na przykład pozwalanie im na nienoszenie maseczki. Demokracja...

Reakcją na łatwe do odkrycia oszustwa polityków i tzw. ekspertów jest, niestety, dość niepokojące zjawisko. Mam na myśli wysyp różnego rodzaju teorii spiskowych i fakenewsów. Gdy ktoś przechorował ciężko COVID 19, albo stracił kogoś bliskiego z powodu tej choroby, nie może słuchać wynurzeń typu „w szpitalach leżą statyści”. Jednak cała masa mniej znanych autorytetów, z upodobaniem powtarza na Facebooku czy Instagramie podobne rewelacje. Kompletnie oderwani od rzeczywistości ludzie wierzą w coraz większe bzdury na temat pandemii i rozprowadza je, nie próbując weryfikować swojej „wiedzy” w żaden sposób. I tylko nieliczni z nich trafiają do szpitala w ciężkim stanie, po czym z łóżka szpitalnego nawołują do otwarcia oczu na fakty. Oczywiście nikogo nie przekonają. W sumie, powinni wiedzieć, że ich rozpaczliwe zapewnienia trafią w próżnię, bo przecież wcześniej sami nie dawali wiary takim opowieściom.

Przed chorobą wielokrotnie słyszałem opinie, że nie ma żadnego koronawirusa, że Gates chce zarobić na szczepionkach, że bliżej nieokreślona grupa chce zdziesiątkować ludzkość. Nie wątpiłem w istnienie problemu z COVID-em, ale też nie podobało mi się, że na każdym kanale w telewizorze widzę głównie komunikaty o ilości zarażonych i zmarłych, a każde wiadomości głównie poświęcone są pandemii. Po chorobie wiem, że jest to rzeczywiście poważna choroba, nie lekkie przeziębienie, ale śmiertelne zagrożenie. Nie godzę się jednak na powszechną dezinformację w związku z epidemią, na oszukiwanie każdego z nas zarówno przez lekarzy, uważanych za ekspertów, polityków jak i samozwańczych znawców z Facebooka. Dlaczego w telewizji czy na łamach gazet nie są prezentowane opinie lekarzy inne od tych głównego nurtu? Dlaczego nikt nie myśli, by wytłumaczyć ludziom w zrozumiały sposób, czym jest wirus SARS-CoV-2, dlaczego nikt nie myśli o tym, by poszukać innych sposobów pozbycia się tego zagrożenia niż tylko szczepionki i izolacja?

Dobrym sposobem na koronawirusa może być medycyna alternatywna. Nie mogę wykluczyć, że moja przygoda z koronawirusem skończyłaby się znacznie gorzej, gdyby nie samouzdrawianie. W zasadzie przez trzy dni byłem w tak złym stanie, że powinienem znaleźć się pod respiratorem. Nie znajdując realnej pomocy ze strony medycyny, musimy szukać jej gdzie indziej. Prośmy uzdrowicieli o pomoc, korzystajmy z ziołolecznictwa, tak deprecjonowanego przez medycynę, jedzmy dużo warzyw i owoców (próbując wcześniej znaleźć źródło tych nieskażonych), zamiast smacznej kiełbaski, pełnej wszelkiego świństwa, która po dniu leżenia zamienia się w lepką maź.

Egzystujemy w dziwnych czasach, w których ważniejsze są pieniądze od życia ludzi, w dziwnym świecie, który zapomina o leczeniu ludzi z poważnych chorób, by „walczyć” z zarazą i w dziwnym kraju, w którym ważniejsze jest wydanie milionów na rzekomo państwową telewizję niż dofinansowanie służby zdrowia, by choć odrobinę była skuteczniejsza w walce z pandemią.

Chcę wierzyć, że przyszłość będzie jaśniejsza, ale obserwując zachowania większości z tych, którzy decydują, nie potrafię być dobrej myśli.