Strona główna
ezotlo (4 kB)

10 stycznia 2024

Nowa fala duchowości

W ostatnich latach zmagamy się z dużymi zmianami na Ziemi. Społecznymi, gospodarczymi, politycznymi. Fakt ten spowodował, że wielu ludzi widzi groźbę wojny światowej, upadek ludzkości i tym podobne atrakcje. Jesteśmy straszeni armagedonem, ponoć nieuchronnym, który już się zaczął lub zacznie lada moment. Są też tacy, którzy głoszą, że czeka nas przeskok na wyższy poziom, zmiana wibracji i tym podobne atrakcje, co musi wywoływać przykre i czasem przerażające konsekwencje. W tym całym szaleństwie – mam wrażenie – umknęła ludziom pewna zmiana, dość jednak istotna.

Przez całe wieki większość ludzkości żyła w swego rodzaju śnie, materialnej rzeczywistości, prostej i przewidywalnej. Ci, którzy mieli odrobinę wiedzy, niedostępnej dla większości, strzegli jej zazdrośnie, aby nie poznali jej pozostali, zbyt prymitywni, by z niej korzystać. Duchowi przywódcy, jogini, duchowni buddyjscy. Bardziej rozwinięci duchowo, więc wiedzący więcej. Gdzieś czytałem, że w buddyzmie istnieje nawet zasada, by nieprzygotowanym nie ujawniać całej wiedzy, bo nie zrozumieją i tylko narobią szkód. Cóż, trudno oprzeć się wrażeniu, że tak jest rzeczywiście.

Aura Jednak coś się zmieniło w ostatnim czasie. Gdy w latach dziewięćdziesiątych w Polsce pojawiła się metoda Silvy, dla większości jej absolwentów była objawieniem. Dawała naprawdę niezwykłe możliwości, otwierała ludzi na uzdrawianie, dotychczas dostępne jedynie jakimś legendarnym jednostkom, jak Harris czy – mocno przereklamowany – Kaszpirowski. W naszym kraju dziwne metody szerzył Lech Emfazy Stefański, pojawił się Ryszard Ulman. Z czasem na świecie pojawiały się inne metody uzdrawiania i pracy nad swoją duchowością: Duchowe Uzdrawianie, Reiki, uzdrawianie praniczne, Theta Healing. Ze Wschodu na Zachód rozprzestrzeniły się sztuki walki, a z nimi metody pracy z energią, dotarła do nas Joga z Indii, z Chin I Ching, a z Ameryki wiedza Majów. Pojawiła się książka „Życie po życiu” Raymonda Moody, odkrywająca przeżycia z pogranicza śmierci. Później Michael Newton napisał „Wędrówkę dusz” i kolejne części, ukazujące nam świat między życiami. I kolejna metoda uzdrawiania: uzdrawianie rekonektywne. A potem kwantowe sposoby zmieniania świata i własnego zdrowia: dwupunkt i metody Kinslowa, często pozwalające w kilka chwil osiągnąć to, co od absolwentów metody Silvy wymagało programowania przez miesiąc.

Nie wymieniłem tu wszystkich sposobów na zmienianie świata i okolic, jakie pojawiły się ostatnio. Jednak celowo wspomniałem o sporej ich ilości, by uzmysłowić jedną prawdę: rozwój duchowości człowieka przez wieki, może tysiąclecia trwał w zawieszeniu, by nagle eksplodować pod koniec XX wieku. Wiedza dostępna jednostkom nagle trafiła „pod strzechy”, stała się popularna i na wyciągnięcie ręki dla tysięcy ludzi. Skąd to nagłe przyspieszenie rozwoju duchowego? Skąd rozkwit coraz nowszych metod? Przy okazji warto zauważyć, że wielka ich ilość powstała w tej kolebce wrażego, acz zgniłego kapitalizmu, jaką są Stany Zjednoczone. Czy kraj ten został wybrany na zmienianie świadomości ludzi? Przez kogo? Po co? A może to po prostu efekt uboczny tamtejszego modelu demokracji?

Mam wrażenie, że ten skok rozwojowy został nam narzucony. Może jako przeciwwaga dla gwałtownego rozwoju przemysłu, bezrozumnie niszczącego Ziemię? Może jako przygotowanie do, zapowiadanej przez wielu mistyków, zmiany wibracji? Może to ci, którzy uwierzyli w magię nowych i starych metod duchowych i poszli tą drogą, będą tymi, którzy zmienią wibrację swoją i wpłyną na wibrację planety? Może nawet to właśnie oni mają przetrwać tą okrzyczaną ostatnio apokalipsę? Miło by było, bo w małym może stopniu, ale należę do tych „wybranych”, których ogół społeczeństw uznaje za dziwnych i nieprzystosowanych.

W każdym razie, faktem jest, że nastąpił rozkwit duchowych metod pracy nad sobą. Nie widzę powodu, dla którego miałby to być przypadek, zbieg okoliczności, zwłaszcza że coś takiego podobno nie istnieje. Zbyt długo ludzkość trwała w marazmie, czasem tylko przerywanym takimi okresami jak Renesans, by uznać za naturalny i przypadkowy tak duży wzrost świadomości duchowej wielkiej ilości ludzi. Zapewne wpływ na to ma rozwój Internetu, dający możliwość błyskawicznego rozprzestrzeniania się nowych idei. Jednak te nowe idee pojawiają się w głowach ludzi, a to dzieje się bez udziału naszej technologii. Myślę, że może już najbliższe kilka trudnych lat przyniesie nam wytłumaczenie tego zjawiska.