Strona główna
ezotlo (4 kB)

31 lipca 2023

Środowisko i zmiany klimatyczne

Od kilku lat dużo się dzieje w Polsce i na świecie, jeśli chodzi o klimat. Dużo, to nie znaczy dobrze. Zajmę się naszym krajem. Mamy umierające rzeki, huragany i burze o natężeniu większym niż kiedykolwiek, przeplatane z katastrofalnymi okresami suszy i upałów, mamy płonące składowiska śmieci i pomysły rządzących, aby pompować dwutlenek węgla w ziemię.

Środowisko nauki jakby przebudziło się i wspomina o zagrożeniach, jednak politycy wciąż mają to „w głębokim poważaniu”. Dla nich są ważne wojenki o władzę, słupki popularności w sondażach, a nie takie rzeczy, jak czyste powietrze, wody, nieskażona przyroda. Zresztą, dotyczy to nie tylko naszego kraju, ale najwyraźniej całego globu.

To kolejny dowód na to, jak ułomnym systemem jest demokracja, w której do władzy dochodzą nie najlepsi, ale najbardziej cwani, wyspecjalizowani w kłamstwie i budowaniu własnej kariery, ludzie samolubni i krótkowzroczni. I tak będzie tak długo, jak długo będziemy wybierać ludzi, których tak naprawdę nie znamy, o których wiedzę czerpiemy z mediów i ich własnych słów na swój temat. Z drugiej strony, co może pomóc uzyskanie najlepszych wyników w wyborach, gdy to nie od nich zależy kariera polityka, ale od widzimisię szefa partii lub wpływowych kolegów? Ordynacja wyborcza jest u nas fatalna i między innymi dlatego w polityce główne skrzypce grają ludzie nieczuli na krzywdę ludzką, na niszczenie środowiska.

klimatOstatnio trafiłem w Internecie na artykuł o skazaniu w Szwecji młodocianej działaczki ekologicznej Grety Thunberg za udział w protestach. Pokusiło mnie, by poczytać komentarze pod artykułem. Byłem przerażony. Wyzwiska, nawoływanie, by poszła do szkoły, mieszanie z błotem wszystkiego, co może się kojarzyć z ekologią. Zapewne kilkaset komentarzy i nic pozytywnego na temat tej dziewczyny czy ekologii. Oto świadomość naszego społeczeństwa. Czy w takim razie dziwne jest, że znaleźliśmy się na skraju katastrofy klimatycznej, która może zmieść nasz gatunek z powierzchni Ziemi? Wciąż nie rozumiemy, że Ziemia jest naszym jedynym domem, a nie poddaną nam planetą, którą możemy drenować bez opamiętania, a jednostki, które przejmują się stanem natury i Ziemi w ogóle, traktowane są jako wrogowie, jako szaleńcy lub – zależnie od poglądów – sługusy Putina czy Gatesa.

A na Ziemi pięćdziesięciostopniowe upały i pożary obejmujące całe państwa. Czy to wywołuje jakieś szersze refleksje? Skąd! Raczej opinie, że nie ma żadnego efektu cieplarnianego, lub wmawianie, że to wina Słońca, a nasze zachowania nie mają nic wspólnego ze zmianami klimatu.

Załóżmy przez chwilę, że opozycja w Polsce wygra wybory (czy to w ogóle możliwe?) i nastąpi zmiana władzy. Czy ktoś obecnie pyta polityków o ich stosunek do środowiska? Czy po przejęciu władzy nowi rządzący zajmą się tym, co najważniejsze, czyli ratowaniem tego środowiska? Raczej wątpliwe. Obiecują głównie rozliczenia i wsadzanie do więzień pisowców. Może to i sprawiedliwe, tylko czy dobre dla naszych dzieci? Znowu ekologia zejdzie na dalszy plan, bo trzeba będzie sprzątać bałagan w prawie i w gospodarce, pozostawiony przez naszych obecnych władców. Czarno to wygląda. Jak węgiel, z którego nie potrafimy zrezygnować.

Myślę, że każdy, komu zależy na przyszłości kolejnych pokoleń, na uratowaniu Ziemi i ludzi, powinien szerzyć wiedzę o ekologii w swoim środowisku i na miarę swoich możliwości. Nie będzie to łatwe, bo wrogów „eko-oszołomów” jest dziwnie dużo i są bardzo hałaśliwi. I mają „argumenty”, typu: „czy robaki mają być ważniejsze od ludzi?”. Uważam, że nie trzeba wybitnej inteligencji, by pojąć, że bez robaków i natury ludzi w ogóle nie będzie. Bo nie zdążymy przenieść się na Marsa czy gdziekolwiek, gdy zniszczymy warunki do życia na swojej planecie. A jednak deprecjonowanie wszystkiego, co łączy się z ochroną przyrody, jest bardzo modne.

Niestety i w środowiskach ezoteryków spotykałem się z przekonaniem, że nie odpowiadamy za stan środowiska, a i tak przemiana ludzkości przyjdzie z zewnątrz, więc nie musimy nic robić. Wystarczy poczekać na podniesienie wibracji. Taaak… To tak, jakby powiedzieć: po co pracować, jak w końcu ktoś nam da na chleb, bo istnieją przecież organizacje charytatywne. Jakoś nie zauważyłem, aby – na przykład – Christina von Dreien, głosząca przecież, że Ziemia zmienia wibrację i pomoc przyjdzie z zewnątrz, kiedykolwiek mówiła, czy pisała, że mamy nic nie robić i czekać na przemianę. Wręcz przeciwnie, często nawołuje do oporu wobec zła, do zmiany myślenia. Jednak są, rzekomo duchowo przebudzeni ludzie, którzy wmawiają nam, że cokolwiek zrobimy, nie ma znaczenia, bo czeka nas armagedon, aby oczyścić ludzkość z elementu niewłaściwego, a pozostali przejdą przemianę psychiczną i już będzie dobrze. Zapominają tylko uściślić kryteria, według których zostaną wybrani ci, którzy przeżyją. Jakież to budujące i dające nadzieję!

Jeżeli poddamy się takim teoriom, myśleniu, że czeka nas katastrofa, bez względu na to, co zrobimy, że nie mamy na nic wpływu, z pewnością tak się stanie. Żyjemy w świecie fizycznym, w którym panują określone prawa. W tym świecie nic się nie dzieje samo; jeśli nie działamy, nic się nie zmienia, a jeśli się zmienia, to według scenariusza narzuconego przez innych. Wspomniana wyżej Christina sporo o tym mówi, zaznaczając, że siłom nieświatła zależy na tym, abyśmy myśleli, że nie mamy na nic wpływu i to rządy za nas podejmą najlepsze decyzje. Dlatego siły te lubią, by ludzie wierzyli w nieuchronny armagedon i tracili nadzieję. Bo wtedy są łatwi do manipulowania, zarówno mentalnie jak i fizycznie.

Powinniśmy – powtarzam – szerzyć wiedzę o zagrożeniach ekologicznych i sposobach wyjścia z impasu, na miarę swoich możliwości. Prowadzę stronę internetową, więc mam szansę przekazać czytelnikom, co o tym sądzę, i robię to. Jednak nie wszyscy mają taką okazję. Wystarczy, by w rozmowach ze znajomymi wskazywali, jaka jest sytuacja. W większości wypadków trafią na mur niezrozumienia, ale zawsze może się trafić ktoś, kto zastanowi się i może chociaż przestanie powtarzać bzdury, którym karmią nas niektóre media czy zawodowi sceptycy, podważający fakty, by udowodnić, że mają rację.