Strona główna
ezotlo (4 kB)

8 lipca 2020

Tolerancja

W Polsce dużo mówi się o tolerancji. Lubimy myśleć o sobie, że jesteśmy narodem bardzo tolerancyjnym. Wszak to u nas przez wieki znajdowali schronienie Żydzi, wszak to u nas współistniały różne religie, w innych krajach zwalczające się wzajemnie lub zwalczane przez religię panującą.

Gdy po roku 1989 powstała prasa niezależna od komuny, na czoło wysunęła się Gazeta Wyborcza. Czytałem ją i ja, jak większość moich rodaków. Dość szybko zauważyłem jednak coś, co mnie zraziło do tej gazety. Byłem wówczas młody i wierzyłem, że nie należy oceniać źle inaczej myślących czy inaczej wierzących. Byłem zadowolony, że żyję w kraju, w którym nie ma tarć na tle rasowym czy religijnym. I oto nagle niemal w każdym numerze Wyborczej czytałem o krzywdach, jakich doznali Żydzi od Polaków. Byłem coraz bardziej przerażony. Nie negowałem tych tekstów, ale wydawało mi się, że to raczej historycy powinni się tym zajmować i rodziny zainteresowanych; krzywdzonych i krzywdzących. Tu jednak widziałem uporczywe sączenie nienawiści do Polaków przez dziennikarzy polskiej przecież prasy, a usprawiedliwiane to było tym, że Polacy niszczyli Żydów. Czemu to miało służyć? Jakoś trudno było mi uwierzyć, że chodzi o prawdę historyczną; raczej wyglądało mi to na chęć skłócenia dwóch narodów. Sądziłem, że w reakcji w Polsce zacznie narastać niechęć do tej nacji. Nikt nie lubi być krytykowany i nazywany jednym z morderców. Niestety tak się stało. Wciąż atakowani w poczytnej gazecie i wyzywani od antysemitów i morderców, Polacy szybko stali się rzeczywiście antysemitami, a Gazeta Wyborcza zyskała opinię żydowskiej. Tak oto, o ile za komuny trudno mi było znaleźć kogoś, kto byłby otwarcie przeciw Żydom, po kilku latach w prywatnych rozmowach większość znanych mi ludzi wyrażała się tak, jakby nienawidziła tego narodu, a spiskowe teorie o władzy Żydów nad światem do dziś święcą triumfy w umysłach moich rodaków. Dziennikarze Wyborczej mogą sobie gratulować: oto okazało się że Polacy naprawdę są nietolerancyjni i nie lubią narodu wybranego.

Polska zmieniała się przez lata, niestety nie tylko na lepsze. Dziś, przy przyzwoleniu władzy, kwitną organizacje nawołujące do niszczenia innych: Żydów, ludzi o innej niż katolicka religii, o innej skórze, innych poglądach. Czy jesteśmy tolerancyjni? Nie, oczywiście. Nie chcemy w drugim człowieku zobaczyć dobra, jeśli jest inny.

Ostatnio modny jest temat mniejszości seksualnych. Żaden tzw. prawdziwy Polak nie akceptuje homoseksualistów, lesbijek, transwestytów i innych „odmieńców”. Nie będę opisywał co o nich sądzimy; każdy to wie. Ale też każdy wie, że gdy im okazać tolerancję, stają się tacy sami: nietolerancyjni wobec innych niż oni. Narzucający większości swoje zasady, i wmawiający że to normalne. Na przykład małżeństwa gejowskie i wychowanie dzieci przez taki związek. Głusi są tu na zasady większości czy opinie socjologów czy psychologów. Im się należy! Bo byli prześladowani…

W wojsku za czasów komunizmu istniała fala (teraz obecna w szkołach, często w jeszcze gorszej formie). Większość żołnierzy z poboru uważała, że „skoro mnie ścigali za młodego, to teraz ja muszę, żeby było sprawiedliwie”. Jak łatwo usprawiedliwić swoje tendencje do okrucieństwa. Tylko nieliczni potrafili wyzwolić się od takiego myślenia i zrezygnować ze znęcania się nad młodszymi służbą. Obecni homoseksualiści często hołdują takim samym zasadom, jak ścigający młodych rezerwiści. To dlatego zamiast żyć sobie według swoich zasad, próbują je narzucić całemu społeczeństwu. O ile jestem w stanie tolerować parady równości, nie mogę zaakceptować wszechobecnej na nich nagości, wyuzdanych gestów i zachowań. Przecież transmisje telewizyjne z takich wydarzeń widzą dzieci! Mają się od małego przyzwyczajać do takich zachowań? A wmawianie społeczeństwu, że jednopłciowe małżeństwo, wychowujące dziecko, jest czymś naturalnym? Może jest, ale gdzie na to dowody? Są natomiast dowody – w postaci badań naukowych – na potrzebę posiadania obojga rodziców różnej płci , aby prawidłowo się rozwijać. Oczywiście i tu są wyjątki. Zapewne dla dziecka lepsze są dwie kochające go lesbijki niż dwoje rodziców alkoholików czy sadystów. W życiu rzadko coś jest czarno-białe.

Jak widać, uważam, że tolerancja ma swoje granice. Czy Polak może tolerować innego Polaka, ze swastyką hitlerowską i takimiż gestami pozdrowienia? Jak Polak może podziwiać nazistów i Hitlera? Czy mamy być tolerancyjni dla takich ludzi, ćwiczących walkę na stadionach, a potem na manifestacjach rzekomych patriotów? Jak można uważać się za polskiego patriotę i być hitlerowcem? Mamy ludzi władzy, idących w jednym pochodzie z narodowcami, okazującymi na każdym kroku pogardę ludziom własnego narodu, których jedynym grzechem są inne poglądy. A z drugiej strony, mamy opozycję wspieraną przez Gazetę Wyborczą, która takie zachowania rozbudziła i wzmocniła, wypowiadając wojnę wszystkim innym, nie postępowym, zamiast krzewić współpracę i rzeczywistą demokrację. Akcja i reakcja. Paradoks Polski.

Jeszcze słowo o pogardzie: czym się różni naczelny gazety zwracający się do innego dziennikarza słowami: „Odpieprz się od generała” od szefa partii wyzywającego swoich rodaków od zdradzieckich mord? I tu pogarda i tu. I przekonanie o własnej nietykalności. A przyzwoitość? Chyba tylko dla naiwnych.

Jestem za tolerancją, ale przeciw złu, przeciw krzywdzeniu innych ludzi. Przeciw ich obrażaniu, wyzywaniu, poniżaniu i niszczeniu. Tu kończy się tolerancja.