Strona główna
ezotlo (4 kB)

27 stycznia 2023

Trudne sytuacje życiowe

Środowiska ezoteryczne są dosyć specyficzne. Poglądy w nich głoszone często są dość hermetyczne, przeważnie nie do końca zgodne z aktualnie obowiązującym paradygmatem naukowym. Twardo stąpający po ziemi realiści uważają zwykle ezoteryków za ludzi, którzy stracili kontakt z rzeczywistością i nie rozumieją otaczającego ich świata. Czy mają rację?

Ezoterycy faktycznie żyją w nieco innym świecie. Jednak czy ich świat jest mniej rzeczywisty od świata tych, którzy uważają się za realistów? Mam wrażenie, że niekoniecznie. Ezoteryką często zajmują się ludzie wrażliwi, posiadający zdolności i umiejętności niedostępne większości społeczeństwa. Nie są oderwani od rzeczywistości, a jedynie widzą, czują i rozumieją więcej, niż przeciętny człowiek. Ich umiejętności sprawiają, że łatwiej im ogarnąć otaczającą rzeczywistość i lepiej ją rozumieć. Różne techniki popularnej w tych środowiskach medytacji sprawiają, że są spokojniejsi i trzeźwiej oceniający rzeczywistość. Zwykle myślą samodzielnie. Jakże to inne postawy od tych, które prezentuje większość zdroworozsądkowej społeczności, która jest mocno uzależniona od wiadomości z telewizji i gazet, którą łatwo wmanewrować w panikę pandemiczną czy jakąkolwiek inną. Społeczności, która uważa, że myśli realnie, a chłonie bezrefleksyjnie wszystko, co im się serwuje w środkach masowego przekazu czy przez usta sztucznie wykreowanych autorytetów.

opieka nad chorymJednak są sytuacje życiowe, które dotykają wszystkich i stanowią prawdziwy test naszego człowieczeństwa. Są to ciężkie choroby własne lub bliskich, sytuacje, gdy zawodzą proste nauki religijne i wiele przekonań popularnych w świecie ezoteryki. Na nic się zdaje nauka, wiara w Boga czy w pozytywne myślenie, gdy samotna matka musi codziennie zmagać się z chorobą niepełnosprawnego dziecka, nie mając pomocy państwa ani organizacji społecznych. Kiedy potrzebuje więcej pieniędzy, niż inni, a nie wolno ich zarobić, bo straci kilkaset złotych państwowej jałmużny. Na nic się zdaje nauka, ani ezoteryka, gdy trzeba doglądać chorą osobę, latami leżącą bezwładnie. Umyć ją, wytrzeć po oddaniu stolca, wymienić pieluchę, nakarmić. I być zawsze na zawołanie. Ludzie robią to wszystko z Miłości, tej przez duże M. A gdy już brak im sił, brak pomocy, często nie mogą oddać chorej osoby do hospicjum, bo spotkają się z olbrzymią krytyką i oskarżeniami o brak miłości i bezduszność. Ze strony otoczenia, sąsiadów czy rodziny, choć wcześniej nikt palcem nie kiwnął, by pomóc. Nie twierdzę, że zawsze tak jest, ale bywa.

Niestety, ezoterycy niekoniecznie odnajdują się w takich momentach. Czym innym jest taki problem życiowy, a czym innym kopiowanie na Facebooku zgrabnych cytatów o pozytywnym myśleniu. Z przykrością muszę napisać, że wśród ludzi zajmujących się ezoteryką lub rozwojem duchowym, sporo jest osób oderwanych od rzeczywistości, widzących świat poprzez różowe okulary, albo – przeciwnie – postrzegających wszędzie spiski i katastrofy. Ilu z nas, uduchowionych zbawców ludzkości, poradzi sobie z długoletnią chorobą bliskiej osoby? A ilu podejmie się wolontariatu, polegającego na opiece chorych w hospicjum? Albo choć pracy zawodowej w takim miejscu?

Wiele lat temu uczestniczyłem w kursie uzdrawiania, podczas którego jedna z uczestniczek zaproponowała chętnym wolontariat, chyba właśnie w hospicjum. Uzdrawianie, nie żadną pomoc pielęgniarską. Nikt nie zgłosił się. A przecież to był kurs uzdrawiania! Ja również nie byłem chętny. Nieważne, dlaczego i jaką miałem wymówkę. Nie zgłosiłem chęci pomagania również dlatego, że wytrąciłoby mnie to ze strefy komfortu.

Nie krytykuję tych, którzy nie decydują się pomóc. Ludzie są różni, i różne mają sytuacje życiowe. Ku memu zdziwieniu, jako naród pokazaliśmy wyjątkowe zaangażowanie w pomoc uchodźcom z Ukrainy, co świadczy, że na tle innych nacji wyróżniamy się. Mam tylko obiekcje w stosunku do postawy uważania się za lepszego od innych, bo przecież podążającego ścieżką rozwoju duchowego, przy braku chęci czy gotowości do pracy dla innych, pomagania, również bezinteresownego, poświęcania się dla innych. Gdy znajdziemy się w sytuacji, wymagającej poświęcenia czasu czy wysiłku komuś potrzebującemu, dopiero wówczas widać naszą wartość jako uzdrowiciela, nasz rzeczywisty rozwój duchowy.