Strona główna
ezotlo (4 kB)

23 czerwca 2023

Wiara

W lipcowym numerze Nieznanego Świata pani Anna Ostrzycka w – jak zwykle – kapitalnym tekście wprowadzającym napisała zdanie: „Wszystkie stanowiska zasadzają się tu na WIERZE. Nasze ograniczone poznanie nie jest bowiem w stanie udowodnić stanowiska ani za, a nie przeciw”. To wyrwane z kontekstu zdanie sprawiło, że – rzecz niesłychana – zastanowiłem się.

Lubię myśleć o sobie, że nie wierzę, zwłaszcza gdy ktoś docieka, czy jestem wierzący (religijny). Nie wierzę, ponieważ wiem. Dla mnie istnienie siły wyższej, która stworzyła świat i wspomaga nas mniej lub bardziej bezpośrednio nie jest kwestią wiary, ale wiedzy. Oczywiście nie mam dowodów bezpośrednich. Bóg nie ukazał mi się w chmurze światła, z błyskawicą w ręku czy mopem (jak w filmie „Bruce wszechmogący”). A jednak jestem przekonany o Jego istnieniu.

Gdy ktoś zaczyna interesować się uzdrawianiem, ezoteryką czy duchowością, odkrywa, że można wpływać na rzeczywistość. Na mnie największy wpływ nie miały legendy o prawie przyciągania (piszę „legendy”, bo nie zostałem milionerem, może dlatego, że aż tak ważne to dla mnie nie było), ale techniki uzdrawiania i pracy z energiami. Gdy człowiek przesyła komuś bezpośrednio lub na odległość energię uzdrawiającą i widzi, że dana osoba odzyskuje zdrowie, gdy sam pozbywa się „nieuleczalnej” choroby pracując z energiami czy np. programowaniem metodą Silvy, musi dojść do wniosku, że są prawa, o których nawet lekarzom czy księżom się nie śniło. No, chyba, że jest kretynem i uznaje, że to on jest bogiem.

Takie zjawiska nie są działaniem ewolucji, naszego mózgu czy czegokolwiek, o czym piszą tzw. sceptycy. Po pierwszym takim zdarzeniu, można dojść do wniosku, że to przypadek. Jednak po kilkudziesięciu, kilkuset, nie ma miejsca na wątpliwości. Rodzi się podejrzenie, graniczące z pewnością, że jednak jakaś siła całym tym bałaganem kieruje, że jakaś istota (energia?) stworzyła ten świat. Tylko naukowcy w swojej bezbrzeżnej pysze i ignorancji uznają, że wszystko jest przypadkiem, a my kawałkami przypadkowo ożywionej materii, tworzącymi sobie umysł, który znika wraz z naszą śmiercią.

Myślę, że wiedzą o tym wszyscy uzdrowiciele, każdy, kto z sukcesem stosował bioterapię, reiki, uzdrawianie duchowe, techniki dwupunktu i tym podobne metody. Skoro nawet ja wiem, nie uważając się za uzdrowiciela... Wiedzą o tym jasnowidzący, ludzie mający sny prekognitywne, medytujący i każdy, kto zetknął się ze zjawiskami, pozwalającymi mu dostrzec prawdę, której nie byłby w stanie ujrzeć za pomocą rozumu czy metod naukowych. Nie umniejszam nauki. Pozwala nam lepiej rozumieć świat. Nie jest jednak bogiem wiedzy i mądrości, a tylko narzędziem poznania, dość niedoskonałym.

Nie zawsze nasze działania z pomocą opisanych wyżej metod przynoszą efekty, jakich pragniemy i spodziewamy się. Gdy, na przykład, nie jesteśmy w stanie pomóc komuś choremu. Czy to jednak znaczy, że nie są prawdziwe? Nie, skoro pomogliśmy już dziesiątki razy! Lekarze też nie pomagają każdemu pacjentowi, a przecież nie załamują rąk, że medycyna nie działa.

Gdy ktoś mnie pyta, czy jestem wierzący, mam ochotę roześmiać się. Jak mogę zakładać coś na wiarę (bo tak mówi ksiądz w kościele?), gdy miałem dziesiątki zdarzeń w życiu, które utwierdzały mnie w przekonaniu o istnieniu siły wyższej, bez względu jak Ją nazwiemy. Sądzę, że księża – przynajmniej niektórzy – wiedzą o tym, skoro brak wiary uznają za grzech. Orientują się przecież, że sens ich działalności znika, gdy ktoś nie musi wierzyć, bo wie. I taką osobę będą zwalczać, twierdząc, że opanowała go pycha, diabeł czy cokolwiek sobie wymyślą. Bo, niestety, nie zobaczą. Ilu jest księży widzących lub czujących aurę? Ilu jest wśród nich jasnowidzów? Wyjątki, jak ojciec Klimuszko czy ojciec Pio, raczej potwierdzają regułę. Księża wolą wierzyć, niż sami doświadczać Boga lub Jego działania. Może dlatego, że wówczas musieliby dostrzec własne grzechy?

Pani Ostrzycka oczywiście ma rację w zdaniach, które zacytowałem na początku. Jednak z zastrzeżeniem, że odnosi się to do większości z nas, ale nie do wszystkich. Niektórzy (w tym zapewne i sama naczelna Nieznanego Świata) nie są skazani na samą wiarę.