Strona główna
ezotlo (4 kB)

Metody nauki uzdrawiania

Wśród ludzi zajmujących się uzdrawianiem i pokrewnymi dziedzinami, można wyróżnić dwa rodzaje zachowań, jeśli chodzi o sposoby zdobywania wiedzy i dokształcania się. Pierwszy, to ci, którzy idą na jakiś kurs, ewentualnie kończą szkołę uzdrawiania i później pozostają w kręgu tego sposobu pomagania ludziom, z czasem powiększając swoje umiejętności. Drugi rodzaj zachowań reprezentują ludzie, którzy są wciąż głodni wiedzy i zaliczają kolejne kursy z różnych dziedzin uzdrawiania. Sądzą oni, że posiadając wiedzę z wielu, nieraz odległych sposobów pomagania, staną się skuteczniejsi, staną się dobrymi uzdrowicielami.

Trudno rozstrzygnąć, który sposób jest lepszy. Z jednej strony, szeroka baza wiedzy może naprawdę pomóc i umiejętne jej użycie pomaga z pewnością być skutecznym. Z drugiej strony zajęcie się jednym sposobem uzdrawiania i poświęcenie mu całej swojej energii może sprawić, że staniemy się prawdziwymi mistrzami w tym, co robimy.

Nie bez znaczenia też pozostaje motyw naszego działania. Czego szukamy na kolejnych kursach? Czy naprawdę chodzi o doskonalenie swoich umiejętności pomocy? A może raczej rozpaczliwie szukamy sposobów rozwiązania swoich problemów życiowych czy zdrowotnych i stąd to „skakanie z kwiatka na kwiatek”? Myślę, że zwykle jest to połączenie tych dwóch motywów: pomoc sobie i uzdrawianie innych. Zresztą wielu uzdrowicieli zajmujących się jedną metodą przyznaje, że uznało ją za skuteczną, dlatego, że im ona pomogła.

Poznałem sporo różnych systemów uzdrawiania. Są one opisane na tej witrynie. Można więc założyć, że jestem raczej przedstawicielem tej grupy, która wyżej ceni ciągłe szukanie nowych umiejętności. Jednak tak nie jest. Początkowo na kursy pchała mnie chęć pomocy sobie, potem chęć rozwijania umiejętności. Z różnych przyczyn nie zająłem się uzdrawianiem na stałe, ale doszedłem do jednego wniosku: trudno zostać mistrzem uzdrawiania, gdy wciąż się zmienia metodę. Mistrzem zostać można tylko idąc na całość, poświęcając się swemu zajęciu bez reszty.

Rozdrabnianie się na zaliczanie kolejnych kursów coraz to nowej metody nie pomaga zbytnio w osiągnięciu mistrzostwa, a raczej oddala nas od niego. W takiej dziedzinie, jak uzdrawianie, należy wciąż uzdrawiać, aby stawać się coraz lepszym. Studiowanie kolejnych metod zwiększa naszą wiedzę, głównie teoretyczną, ale nie sprawia, że coraz lepiej czujemy energię, coraz bardziej ją rozumiemy. Kolejne kursy rozpraszają nas, odciągają uwagę od poprzednio poznanych metod, przez co nie pozwalają stać się mistrzem którejkolwiek z nich. Oczywiście, gdy ktoś naprawdę poświęcił się uzdrawianiu, nic nie stoi na przeszkodzie, by poszerzał wiedzę, studiując nowe metody, jeśli ma na to czas. Powiedzmy sobie jednak szczerze, ilu takich jest? Większość z tych, którzy z dumą opowiadają, jak dużo kursów zaliczyli, jak dużo metod uzdrawiania poznali, nigdy nie staje się dobrymi uzdrowicielami. Skutecznymi przede wszystkim. Z drugiej strony, większość wybitnych uzdrowicieli nie zna wielu metod, ale jedną, za to dobrze.

Sądzę, że najlepszą drogą uzdrawiania jest poznanie jednej, dwóch metod i cyzelowanie swej wiedzy i umiejętności w praktyce. Tak jak kandydat na mistrza sztuk walki nie może pozwolić sobie na próbowanie kolejnych szkół czy stylów, jeśli nie nie opanuje jednej w stopniu bardzo dobrym. Nie można nauczyć się walczyć z telewizora, nie można nauczyć się uzdrawiania z bywania okazjonalnie na kursach.

I to jest moja rada dla przyszłych uzdrowicieli: opanujcie jedną, dwie pokrewne metody tak, by być naprawdę skutecznymi, a dopiero potem ewentualnie poszerzajcie wiedzę, studiując inne sposoby uzdrawiania.